Jest taki dzień, w którym górnicy i hutnicy oraz ich kobiety mogą dać upust swoim fantazjom. Wreszcie wykpić swoich przełożonych, ministrów, księży.
Pośmiać się, zabawić i napić piwa. Nikt nie ma pr
KGHM, zaproszonymi włodarzami miast i gmin, szefami firm i, oczywiście, rządowymi gośćmi.
Najważniejsi byli jednak hutnicy. Tego dnia kilkudziesięciu zasłużonych pracowników hut zostało odznaczonych Krzyżami Zasługi i medalami resortowymi. Zanim jednak do tego doszło, wszyscy zebrani musieli prawie godzinę czekać na spóźnionego ministra skarbu Piotra Czyżewskiego.
Kiedy wreszcie zajechała limuzyna ministra, wszystkich ogarnęło zdziwienie. Szef resortu wyszedł z niej ubrany... w dżinsy i sweter! Widząc zmieszane miny gospodarzy natychmiast chwycił od asystentki garnitur i błyskawicznie pobiegł się przebrać. Wystrojony w garnitur przypiął do piersi zasłużonych hutników ordery.
Czas na kufel piwa
Potem był poczęstunek. Goście pojechali do hali widowiskowej na Karczmę Piwną.
Niech nam żyje karczma piwna. A wraz nią hutniczy stan. Pod stołami tęgie jaja. A na stole piwa dzban.
Najpierw jednak każdy uczestnik odebrał kufel, okolicznościową czapkę i śpiewnik. Naczynie błyskawicznie napełnił piwem któryś z licznych kelnerów. Regulamin jednak poucza, że złocisty napój nie służy do wulgarnego zalewania się "w trupa”, ale dla dodania odwagi. Wzmacnia dowcip i uszlachetnia śpiew.
Potem do stołu. A w legnickiej hali widowiskowej ustawiono ich bez liku. Na każdym przekąski: kiełbasa, salceson, boczek, korki serowe, chipsy. Szanowne "hutasy” wznoszą kufle do góry.
Gaśnie światło. Z głośników odgłosy z wydziału metalurgicznego, serca legnickiej huty. Zsuwa się z sufitu wielka kadź.
- Jak ty, baranie, jeździsz na tej suwnicy - krzyczy jeden z hutników, biorący udział w tej scence.
Pojawia się rosyjski generał Wołodia. Wspomnienia o dawnych dobrych czasach. Oczywiście znajduje się butelka samogonu i kiszone ogórki.
Tamte chwile nigdy już nie wrócą. A ząb czasu już pionierom zgina grzbiet. Zrosłaś się z Legnicą, moja huto. Kak krasnaja armia, kotoroj użie niet
Wspomnienia budowniczych
Tu, gdzie teraz stoi huta. Kiedyś chłop w gumowych butach. By kapusta rosła tutaj. Woził koniem gnój
Historia dolnośląskiego hutnictwa w skrócie. Rok 1953.
- Zaczęło się fatalnie, od zejścia z tego świata Wielkiego Wodza Stalina - wspominał dyrektor legnickiej huty Andrzej Wasilewski. - Ale zakończył wspaniale - pod koniec roku spłynęła pierwsza miedź. Maszyny i technologia były, oczywiście, radzieckie.
Rok 1968. KGHM przyłącza się do legnickiej huty.
Rok 1980. Ciężar koncentratu miedziowego zbliżył się do ciężaru koncentratu. ?????????????????????
Hutę wówczas czuć było dosłownie do bólu - i to w całym mieście. Ale miało to dobre strony. Aż wreszcie doszło do tego, że Armia Radziecka dość miała tego smrodu i wyniosła się z Legnicy.
Andrzej Wasilewski: - Teraz Polska Miedź może być dumna, że ma taka hutę. - I słusznie.
Spe-Czik
U Spe-Czika tęga głowa. On podpisać już umowa. Chińska bukwa w nich wyryta. Kto mu k... to odczyta
Prezes Stanisław Speczik, zdolny menedżer o niewyparzony języku. Miłośnik chińszczyzny. Występ przed hutniczą bracią rozpoczął od opieprzenia jednego z dziennikarzy, zresztą nieobecnego na karczmie... I takie rzeczy się działy.
Szef Polskiej Miedzi wykazał nie lada zręczność w drążeniu kapusty. Bo takie zadanie przygotowało dla prominentnych gości "wysokie i nigdy nieomylne w sprawach piwnych Prezydium”.
Premier Chin, doceniając zasługi Speczika, podarował mu ogrodnika. No, cóż, prezes wolałby zgrabna tłumaczkę, którą poznał podczas podpisywania kontraktów w Chinach. Ale ogrodnik też się przyda.
I powinien być zadowolony, bo gdyby nie było legnickiej huty, zarząd KGHM uprawiałby kapustę na polach w Pawłowicach Małych.
Grzechomierz dla kurii
Ksiądz Jan Mateusz Gacek, bywalec górniczych i hutniczych karczm, którego trudno czymkolwiek zaskoczyć, zdziwił się jednak niezmiernie. Szanowne "hutasy” w czynie społecznym zbudowali dla legnickiej kurii specjalny grzechomierz. Urządzenie to wzorowane jest na tradycyjnym konfesjonale. A jego największą zaletą jest możliwość spowiadania kilku wiernych na raz. Dzięki tej maszynie jednocześnie wszystkim da się też udzielić rozgrzeszenia. Oczywiście, ksiądz Gacek poświecił to urządzenie, które zresztą ma wywołać rewolucję w Kościele katolickim.
Hej, młoty, do roboty. Niebieskie ptaki do paki. Na karczmie nie ma co się op...
Na scenę wchodzą parlamentarzyści. Lewy do prawego. Wysocy stopniem wojskowi, strażacy i policjanci tańczą kankana. Karczma się rozkręca. Na stoły kelnerzy wnoszą golonkę i kaszankę z rusztu.
I koniec. Kelnerzy nalewają na drogę "rozchodniaczka”.
Z regulaminu karczmy
Po wyjściu ze spotkania uczestnicy zachowują do współbiesiadników należny do wieku i doświadczenia, zasług i stanowiska szacunek. Bo Kto karczmy nie szanuje. Nalatuje na jej cześć. Kto na żartach się nie poznał. Ch... w d..., no i cześć
W Loży Białogłów
Tradycją już jest, że gdy świętują hutnicy, swoją zabawę mają i panie. Na wezwanie Mistrzyni Wielkiej Loży Hutniczego Zakonu Białogłów wszystkie stawiły się w wyznaczonym miejscu - pięknie wystrojonej sali bankietowej przy ulicy Kawaleryjskiej. Wystrój, można powiedzieć, był dwojakiego rodzaju: osobny dla stołów, a osobny dla biesiadniczek, które musiały się podporządkować przyjętej tematyce combra.
A w tym roku tematem wiodącym całej zabawy była wojskowość. Z tego też powodu salę przemieniono w Kobiecy Garnizon Hutniczek Miedzi, a panie zaopatrzono w obowiązkową furażerkę i wojskowe śpiewniki.
Jak donosi cała prasa,
Choć rzecznik prasy unika.
Znalazła się w Miedzi kasa
Aby uczcić Dzień Hutnika
Pomimo kondycji marnej,
Choć nazajutrz pali zgaga,
Do Jednostki Elitarnej
Chciała wstąpić każda Baba!
(na melodię "Serce w plecaku”)
Tu wypada przypomnieć historię babskiego combra, by udowodnić, że zarówno hutniczki, jak i górniczki są wierne odwiecznym zwyczajom. Baby na tańcach i śpiewie przy muzyce spotykały się już w średniowieczu. Najsłynniejsze w dawnej Polsce combry robiły krakowskie przekupki i to właśnie ich wzorem bawią się teraz panie z Polskiej Miedzi. I to jak się bawią!
Najwięcej uciechy sprawiają zmyślne konkursy, w których można pośmiać się z szefowej albo żony któregoś prominenta. A więc, prezesowa Joanna Speczik musiała motorem z hulajnogi przebyć na czas trasę ze słupkami. Trzeba przyznać, że w tej konkurencji najsprytniejsze wyjście znalazła jednak naczelnik Urzędu Skarbowego w Lubinie Halina Kiedel: po prostu zeszła z pojazdu i poprowadziła biegnąc. Nikt nie mówił, że nie można...
Osobne miejsce w tej relacji i gratulacje autorom należy się combrowym piosenkom. Zasada jest prosta: śpiewa się teksty do znanych szlagierów. Ale ile w tym pomysłów! W jednej była mowa o harcie kobiecego ducha:
Gdy niewiasta mundur nosi, jej niestraszny żaden "Grom”
Wkrótce Unia ją poprosi, by pokoju nadać ton.
Wkrótce Unia ją poprosi, by pokoju nadać ton.
Nie ma dla nas trudnej sprawy
Z każdą sobie radę damy
Co tam plany, różne zmiany, och, ach! hej!
My zaś dzisiaj, drogie panie, bijmy w dach!
(na melodię "Przyjedź, mamo, na przysięgę”)
W innych - jubileuszowe odniesienia, bo przecież świętujemy 50-lecie Huty Miedzi Legnica:
Na polach wiklina, a z komina dym
To Huta Legnica w mieście wiedzie prym
Do pracy przyjdziemy, piece rozpalimy,
By wytopić miedź.
Plany duże mamy, radę sobie damy
Bo to ważna rzecz
(na melodię "Czterej pancerni”)
Pięćdziesiąt latek
Wdychamy te wszystkie pyły.
Tu dymek poleci i siarka zasmrodzi
A nam już nic nie zaszkodzi
(na melodię "Teraz jest wojna”)
Nie brakło też słów gorzkich:
Mój Kombinacie, też mi byłeś bardzo bliski
Jak wytłumaczyć, jakie związki z tobą mam.
Dałam ci wiarę i dałam serce,
dałam swe zdrowie na poniewierkę
Wykorzystałeś, zyski wziąłeś sobie sam
(na melodię "Mój przyjacielu”)
- Co za świetna zabawa! - wyznała w przerwie między tańcami jedna z przybyłych z centralnej Polski uczestniczek. Bo też paniom samopoczucia na combrze nie psuły ani dysputy polityczne, ani jakieś wzajemne animozje. I jak zwykle się okazało, że w tańcu panowie są zupełnie niepotrzebni.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz