Zamknij

Proces rodziców Arturka: Katarzyna K. nie pytała o stan swojego dziecka, tylko kiedy będzie mogła zapalić papierosa

Lilla SadowskaLilla Sadowska 13:59, 06.02.2025 Aktualizacja: 11:42, 07.02.2025
Skomentuj Katarzyna K. (LS lca.pl) Katarzyna K. (LS lca.pl)

W kwietniu usłyszą wyrok Katarzyna K. i Dorian G., rodzice małego Arturka, który w sierpniu 2023 roku trafił do szpitala z objawami zatrucia narkotykami. Sąd na kolejnej rozprawie przesłuchał lekarkę, która skierowała dziecko do szpitala, oraz funkcjonariuszy, którzy zatrzymali i przewieźli oboje rodziców malucha do komendy policji.

 

Lekarka pediatra, do której zgłosił się z dzieckiem Dorian G., zeznała, że stan dziecka wydawał się jej na tyle niepokojący, że natychmiast wystawiła skierowanie do szpitala.

 

Zgłosił się do przychodni tato z podejrzeniem, że niemowlak może mieć objawy zakażenia jelitowego. Tato był sam, stwierdził, że matka dziecka jest chora, ma wymioty, biegunkę i leży w domu. Był zaniepokojony stanem zdrowia dziecka. Po zbadaniu dziecka stwierdziłam, że potrzebne jest rozszerzenie badań, dalsza diagnostyka i wystawiłam skierowanie do szpitala. Chciałam wezwać karetkę do transportu, ale tato stwierdził, że zawiezie go ojciec żony. Po jego wyjściu zadzwoniłam do koleżanki lekarki na oddział pediatryczny i poinformowałam, że jedzie dziecko, które dziwnie wygląda. Dziecko było sztywne, nie było z nim żadnego kontaktu, miało bardzo rozszerzone źrenice. Nawet dwumiesięczne dziecko nawiązuje jakiś kontakt także w chorobie, to dziecko nie reagowało – zeznawała pediatra, która z koleżanką podzieliła się podejrzeniem, że dziecko może być pod wpływem narkotyków.

 

Podejrzenia lekarki niestety się potwierdziły. Po badaniach w szpitalu stwierdzono dodatni test na obecność amfetaminy i metamfetaminy. Lekarz dyżurny powiadomił o tym fakcie policję, która zatrzymała ojca i matkę dziecka. Policjantka, która dokonała zatrzymania rodziców, zeznała, że ojciec był „w szoku” i nie wiedział co się wokół dzieje, zeznała też, że nie jest w stanie stwierdzić, czy był pod wpływem narkotyków. Po przekazaniu Doriana G. innemu patrolowi, wraz z drugim policjantem z patrolu, udała się do mieszkania obojga, celem zatrzymania matki dziecka.

 

Zastaliśmy w domu mamę chłopca. Udawała, że nie wie, o co chodzi, twierdziła, że jest chora, że boli ją brzuch. Pamiętam z tej interwencji, że najbardziej jej zależało na tym, żeby zapalić papierosa. Ani razu nie zapytała nas o dziecko, gdzie jest, jaki jest jego stan. Pamiętam, że przebywaliśmy w pokoju, w którym był remont, poinformowaliśmy dyżurnego, że jest na miejscu, polecił nam ją zatrzymać. Nie pytała, dlaczego przyjechaliśmy. Poinformowaliśmy ją, jaki jest stan jej dziecka, gdzie jest jej partner i dlaczego przyjechaliśmy, że zostanie zatrzymana. Na miejscu zjawili się kryminalni i technik, w jej obecności dokonywali przeszukania, ciągle pytała, kiedy będzie mogła zapalić. W mojej obecności pani się ubrała i nasza rola zakończyła się na przewiezieniu jej do aresztu. Zanim to się stało, do protokołu zatrzymania zapytaliśmy ją, czy jest zdrowa, czy przyjmuje na stałe jakieś leki, czy jest w ciąży, czy żąda badania lekarskiego, na wszystkie pytania odpowiedziała przecząco. Pamiętam, że w tym mieszkaniu była marihuana, mleko i butelki, to wszystko zabezpieczali kryminalni, ja byłam cały czas przy pani, która była pod moim nadzorem – zeznawała funkcjonariuszka.

 

Mówiliśmy pani Katarzynie, że dziecko zostało przewiezione do szpitala, że przebywa na intensywnej terapii, że wykryto u niego narkotyki, mówiła, że to niemożliwe. Mówiliśmy, że dziecko może umrzeć. Była spokojna, nie zapytała ani razu o jego stan, ale pytała, czy może zapalić papierosa — odpowiadała policjantka na pytania obrony.

 

Na kolejnej rozprawie sąd przesłucha dwóch ostatnich świadków, strony wygłoszą mowy końcowe i zapadnie wyrok.

 

Przypomnijmy.

2,5- miesięczny maluch w ciężkim stanie trafił do szpitala w sierpniu 2023 roku. Okazało się, że jest pod wpływem metamfetaminy. Oboje rodzice zostali zatrzymani, po trzech miesiącach Katarzyna K. opuściła areszt, Dorian G. odsiaduje wyrok i pozostanie za kratami jeszcze kilka lat. Ani Katrzyna K., ani Dorian G., nie przyznają się do podania dziecku narkotyków. Obwiniają się wzajemnie. Zarówno Katarzyna K. i Dorian G. mają wiele na sumieniu. Oboje odpowiadali za kradzieże i posiadanie narkotyków. Oskarżony odbywa karę pozbawienia wolności i pozostanie za kratami jeszcze kilka lat. Oboje zostali pozbawieni praw rodzicielskich.

 

Prokurator Rejonowy w Legnicy oskarżył Doriana G. o umyślne narażenie swojego 12-tygodniowego syna Artura na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, a także o nieumyślne spowodowanie u niego lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Matka dziecka, Katarzyna K., również została oskarżona o umyślne narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Obojgu grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

Gosc2024Gosc2024

3 1

Do *%#)!& ćpunow na grube lata

15:50, 06.02.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Yab Yab

2 0

Podobno mamy zamach stanu. Widział ktoś czołgi ?

16:23, 06.02.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%