„Kampania buraczana”, czyli „nadgorliwość gorsza od faszyzmu”?

Po zmianie władzy lokalnej mogło się wydawać, że kampania propagandowa w Legnicy zakończyła swój żywot. Nic bardziej mylnego. „Hejtowy wojownik” nie odpuszcza i kontynuuje swoją brudną robotę. Posuwa do bezczelnych pomówień i obraża każdego, kto śmie wyrazić krytyczne zdanie w kierunku nowej władzy. W najnowszym komentarzu na Facebooku, zatytułowanym „Kampania buraczana” Grzegorz Żurawiński rozkłada go na przysłowiowe „łopatki”.

Cały komentarz „Żurawia”poniżej.

KAMPANIA BURACZANA. Wydawać by się mogło, że po zmianie władzy lokalna kampania wyborcza w Legnicy dobiegła końca. Nagrodzony za polityczne zasługi dyrektorskim stanowiskiem w KGHM Metraco legnicki propagandysta i hejter, od lat utrzymywany na krótkiej smyczy posła Roberta Kropiwnickiego w służbie realizowanej za pośrednictwem w pełni zależnych i administrowanych przez siebie mediów (TV Dami, portal tulegnica.pl, profil Dyskusja o Legnicy), nie zwalnia jednak tempa. Nadal demaskuje i obrzuca błotem. Choć ostatnio wyłącznie anonimowo. Na celownik wziął wszystkich, którzy publicznie poddają w wątpliwość niektóre z działań aktualnej władzy. Jednych dyskredytuje z nazwiska (Maja Grohman, Wojciech Obremski) przypisując im wprost przynależność do PiS, co automatycznie zwalnia go z trudu polemiki z treścią ich publikacji. Mojego nazwiska tchórzliwie nie wymienił wpisując mnie bezpiecznie w zbiorową kategorię "niektórzy tzw. pożyteczni idioci" (którzy jeszcze?). Obelga jest zamierzona jednak zaskakująco ryzykowna. Mianem "pożytecznych idiotów" Lenin określał bowiem zachodnich intelektualistów oraz dziennikarzy entuzjastycznie i bezkrytycznie wspierających rewolucję bolszewicką. Bezspornie byli w tym wielce pożyteczni. Mam zatem kłopot z oceną własnej publicystycznej i politycznej aktywności. Czy byłem "pożytecznym idiotą" latami protestując przeciwko dewastacji państwa, złodziejstwu i nadużyciom władzy PiS stając w obronie konstytucji, sądów i praw kobiet? Czy może wtedy, gdy w wyborach parlamentarnych głosowałem na Aleksandrę Krzeszewską, w samorządowych na Macieja Kupaja, Jarosława Rabczenkę i Katarzynę Odrowską, a w europejskich na Bogdana Zdrojewskiego? I już nie wiem, czy bardziej byłem idiotą, czy bardziej byłem pożyteczny. Taka to hejterska logika bohatera tego wpisu najwyraźniej nieprzypadkowo i od zawsze znanego w środowisku mediów pod ksywką "Burak". Cóż. Mało odkrywcza to prawda, że bezrefleksyjna i nadgorliwa służalczość może szkodzić także tym, którzy jej oczekują i za to nagradzają. Zwłaszcza wtedy, gdy sprawują władzę.

Warto poczytać nie tylko wpis Grzegorza Żurawińskiego, ale także komentarze pod nim.

Grzegorz Żurawiński, to znany legnicki dziennikarz, człowiek teatru, człowiek, któremu nikt nie zarzuci, że sympatyzuje z Prawem i Sprawiedliwością. Nie boi się stawiać ważnych pytań, nawet jeśli są one niewygodne. Jego spostrzeżenia na tematy społeczne i polityczne wciąż są celne i pełne wnikliwości, co nie wszystkim, jak widać, się podoba. Niejednokrotnie i nam się od Niego dostało, jednak jako nestora legnickiego dziennikarstwa zawsze słuchamy i słuchać Go będziemy z uwagą.