TOZ: Miasto obiecało pomoc, ale nie dotrzymało słowa . Obietnice prezydenta to tylko puste słowa

Działacze Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Legnicy od maja bezskutecznie walczą o stworzenie schroniska dla bezdomnych kotów w mieście. Po wielokrotnej próbie kontaktu, obietnicach pomocy, pod koniec listopada doczekali się odpowiedzi. Nie takiej, jakiej się spodziewali.

22 maja TOZ wysłał pismo do urzędu miasta z prośbą o spotkanie w sprawie bezdomnych zwierząt. Celem spotkania miało być omówienie możliwości stworzenia schroniska, jednak, jak piszą działacze TOZ, zamiast bezpośredniego dialogu z prezydentem, byli jednymi z wielu bo zaproszenie otrzymały wszystkie organizacje prozwierzęce z Legnicy.

W spotkaniu uczestniczyła również wiceprezydent, Pani Krzeszewska, która, mimo obietnic, nie przedstawiła żadnych konkretnych działań – mówi prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Na spotkaniu prezes TOZ wyraziła chęć stworzenia schroniska dla kotów w Legnicy i zaznaczyła, że organizacja nie oczekuje od miasta żadnych środków finansowych – chodzi tylko o udostępnienie terenu. Była to reakcja na słowa prezydenta, który powiedział do działaczy na przypadkowym spotkaniu: „Ja nie mam pieniędzy”. Organizacja nie prosiła o pieniądze, a jedynie o rozmowy, odpowiedź, która padła, uważają za wymijającą i nie odnoszącą się do rzeczywistych potrzeb.

Po pierwszym spotkaniu, które miało miejsce 12 sierpnia, TOZ nie otrzymał żadnych informacji o dalszych krokach. Działacze pisali kolejne maile (dysponujemy screenami sześciu maili), prosząc o kontakt w sprawie możliwego terenu, który mógłby zostać przeznaczony pod schronisko. W odpowiedzi 2 września otrzymali informację, że wiceprezydent Baszczyk rozmawia z nowym prezesem LPGiK na temat dostępnych działek, zlokalizowanych nieopodal schroniska dla bezdomnych zwierząt. Mimo zapewnień, że sprawa jest w toku, sytuacja nie ulegała zmianie.

Przełom miał nastąpić 26 października, kiedy to podczas kolejnej edycji Festiwalu Legnickich Organizacji Pozarządowych (FLOP) prezydent Maciej Kupaj w rozmowie z wolontariuszami rzekomo powiedział im, że tereny zostały przyznane.

Myśleliśmy że nastąpił przełom i dostaliśmy teren, bo tak powiedział sam prezydent do wolontariuszy. Wolontariusze mogli odczuć w słowach prezydenta kpinę z zarządu TOZ-u, że nikt się tym wcześniej nie zainteresował, co bardzo ich wzburzyło. Poszedł kolejny mail z prośbą o decyzję, skoro już przyznał 3 miesiące temu czyli w sierpniu. No o dziś dostaliśmy od nich odpowiedź, gdzie mają nasze działania i bezdomne zwierzęta – mówi przedstawicielka TOZ-u.

Ostatnia odpowiedź, którą TOZ otrzymało od urzędników, jest dla towarzystwa kolejnym dowodem pustych obietnic i braku działań. Działacze i wolontariusze TOZ podkreślają, że miasto nie dotrzymuje swoich obietnic, a bezdomne zwierzęta wciąż nie mają żadnego miejsca, które mogłoby je przyjąć.

Chcieliśmy tylko terenu, a dostaliśmy puste obietnice. Wszystko, czego oczekiwaliśmy, to miejsce, które mogłoby stać się domem dla zwierząt w potrzebie. Miasto nie zrobiło nic, by pomóc w tej sprawie – podsumowuje prezes TOZ.