Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe przygotowuje się do sezonu letniego. Czyli mówiąc wprost - działacze skłóconych struktur rozpoczynają walkę o niemałe pieniądze.
Pojęcia ochotnik i ratownik brzmią pi?
naszej organizacji oraz wydawania legitymacji.
Prezes Czerniak wzrusza ramionami: - My działamy niezgodnie z prawem? – A kto o tym zdecydował?
Prezes Dolnośląskiego WOPR, Krzysztof Skrzyniarz, łagodzi tonację wypowiedzi prezesa Chołysa: - Nie użyłbym słowa nielegalna struktura wobec WOPR Zagłębia Miedziowego.
Dlaczego? – Cały dowcip polega na tym, że w Legnicy działają dwie organizacje o tej samej nazwie – tłumaczy. – Zresztą nie jest to problem tylko legnicki.
O co więc chodzi? – O pieniądze – wyjaśniają zgodnie prezesi.
Po reformach zaiskrzyło
W wodnym pogotowiu zaczęło iskrzyć tuż po podziale administracyjnym kraju. Przed reformą struktura tej organizacji była jednolita – Zarząd Główny w Warszawie oraz 49 jednostek wojewódzkich. Gdy województw powstało 16, zaczęły się konflikty.
- Wówczas nasz najwyższy organ, Zjazd Krajowy, zdecydował o ujednoliceniu struktury – tłumaczy prezes Skrzyniarz. – Miało więc powstać 16 zarządów wojewódzkich, bezpośrednio podporządkowanych warszawskiej centrali.
WOPR Zagłębia Miedziowego, a także m.in. byłe jednostki wojewódzkie w Jeleniej Górze i Wałbrzychu, nie podporządkowały się tej decyzji. Działały na własną rękę, ignorując centralę.
W Legnicy działacze WOPR skupieni wokół Chołysa przez kilka lat wytaczali armaty przeciwko prezesowi Skrzyniarzowi, choć pracowali wspólnie w WOPR Zagłębia Miedziowego. Nie mogli jednak wiele zdziałać do czasu, gdy nazwa WOPR została prawnie zastrzeżona. Teraz mogą jej tylko używać te struktury, które podporządkują się, jak w przypadku Legnicy, władzom dolnośląskiego WOPR.
Powiatowe pogotowie
Tak więc około 50 działaczy, skupionych wokół Chołysa, pod koniec lutego tego roku powołało do życia Legnickie WOPR z Zarządem Powiatowym w Legnicy. Zgłosili akces do Zarządu Dolnośląskiego WOPR i uchwałą z 28 kwietnia zostali przyjęci w dolnośląskie struktury wodnego pogotowia.
Prezes Skrzyniarz kilka dni temu przesłał Chołysowi pismo informujące, że Legnickie WOPR jest jedyną jednostką terenową w powiecie legnickim, należącą do ogólnopolskich struktur WOPR. Tym samym upoważnioną do reprezentowania jednostki na terenie miasta i powiatu legnickiego.
Czyli teoretycznie tylko ta jednostka może wydawać legitymacje instruktorom, kontrolować baseny czy organizować kursy dla ratowników. A co za tym, idzie zarabiać spore pieniądze.
Ale praktyka jest inna. Zagłębie Miedziowe, zgodnie z prawem, też się może tym zajmować i zarabiać pieniądze. A żeby było jeszcze śmieszniej...
- Jeżeli legnicki WOPR złamie status, może zostać rozwiązany – mówi prezes dolnośląskiego pogotowia, Krzysztof Skrzyniarz. – Nie mamy jednak żadnych możliwości postąpić tak samo wobec WOPR Zagłębia Miedziowego, bo nam nie podlega.
Chluby nie przynosi
WOPR Czerniaka zrzesza kilkuset członków z całego województwa i nie chce być „łatwym chłopcem do bicia”. Ma jeszcze łakomy kąsek – dobrze wyposażoną bazę szkoleniową w podlegnickich Kunicach.
- Będziemy się starali o jej przejęcie – nie ukrywa Chołys. – Choć będzie to trudne – przyznaje konkurent.
Prezes Czerniak: - Ja czterdzieści lat działam społecznie w WOPR i nie zarobiłem na tym ani grosza, a często sam dokładałem - złości się. - Ale Chołys i Skrzyniarz żyją ze szkoleń i chcą na tym zarabiać. – Nas wyrugowali z prowadzenia zajęć nauki pływania na basenach. Twierdzą, że jesteśmy nielegalni. – Zakręcili nam więc kurek.
Jest jeszcze coś dziwniejszego w tym sporze.
- Struktury, które nie podporządkowały się centrali, nie mogą prowadzić kontroli basenów, wydawać legitymacji ratownikom – tłumaczy prezes Skrzyniarz. Takie dokumenty drukuje tylko Warszawa.
A jak sami sobie wydrukują?
- Ta sprawa w tym momencie nabiera kolorów – mówi Skrzyniarz. – Bo teoretycznie mogą to zrobić. – I nie będziemy w stanie ich zakwestionować.
Prezes Skrzyniarz chciałby, dla dobra wszystkich ratowników, załagodzić konflikt. Najlepiej by było, żeby WOPR Zagłębia Miedziowego przystąpił do struktur wojewódzkich we Wrocławiu. A jak nie?
- Poinformujemy Warszawę, że ta organizacja nielegalnie używa znaku WOPR – grozi Skrzyniarz. – I niech oni się martwią, jak Zagłębie Miedziowe pozbawić prawa do jej używania.
- Mamy prawo do nazwy – zaperza się Czerniak. – Szanse na rozwiązanie konfliktu, który nam wszystkim chluby nie przynosi, widzę podczas majowego spotkania z marszałkiem województwa. – A jak nie - konkurencja w organizacjach ratowniczych też może wyjść nam na dobre.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz