Tym razem sklepy sprzedające tak zwane dopalacze mogą spodziewać się kontroli ze strony sanepidu. Sposób na wyeliminowane tych specyfików z rynku znalazł skromny inspektor z Lublina.
Ponad tydzień temu informowaliśmy o pomyśle na wycofanie ze sklepów środków odurzających zwanych dopalaczami, jaki znaleźli pracownicy legnickiej delegatury Inspekcji Handlowej. Pomysł okazał się niezwykle prosty. Chodzi o rozbieżność pomiędzy informacjami, jakie znajdują się na opakowaniach w językach polskim i angielskim.
Decyzja legnickiego inspektora zaskutkowała wycofaniem dopalaczy z jednego sklepu.
Ale to nie koniec kłopotów właścicieli sklepów. Legnicki patent wykorzystał inspektor lubelskiego sanepidu, który uznał, że angielskojęzyczne napisy na opakowaniach dopalaczy wprost informują, że jest to suplement diety, a więc towar ten powinien być sprzedawany w sklepach spożywczych, które podlegają kontroli sanepidu. Inspektor nakazał zamknięcie dwóch takich sklepów, bowiem zgodnie z przepisami właściciel punktu handlowego, w którym sprzedawane są suplementy diety powinien zgłosić jego otwarcie na trzydzieści dni przed rozpoczęciem działalności handlowej.
Z naszych informacji wynika, że wojewódzki inspektor sanitarny we Wrocławiu już zastanawia się jak lubelski pomysł wprowadzić w życie w naszym regonie.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz