Podczas teatralnego spektaklu pokazano, że aby zjeść homara trzeba go najpierw zabić. Oburzyło to dziennikarkę wrocławskiego radia, która… złożyła doniesienie do prokuratury. Bić brawo czy śmiać się.
Zacznijmy jednak jak w kryminale - od opisu zbrodni. Przedstawienie rozpoczyna scena, w której aktor wyciąga homara z pojemnika z wodą i zawiesza na lince półtora metra nad sceną. Następnie przytwierdza do niego mikrofon, rejestrujący tętno skorupiaka. W absolutnej ciszy, paląc cygaro, przygląda się homarowi i oblewa go winem. Zwierzę z każdą chwilą staje się coraz bardziej otępiałe. W końcu aktor zdejmuje je z linki i za pomocą kuchennego tasaka rozkrawa na części. Po czym przyprawia i smaży na oliwie, by na koniec zjeść danie popijając całość białym winem.
Półgodzinny spektakl „Wypadki: zabić, by zjeść” (bo o nim mowa) pokazano dwukrotnie w ramach wrocławskiego festiwalu towarzyszącego przyznaniu Europejskiej Nagrody Teatralnej (Premio Europa per il Teatro) - najważniejszej imprezy teatralnej w Europie. Jego reżyser Rodrigo Garcia jest jednym z jej laureatów.
„Bawi cię to?”, „Wsadź go do wody, on umiera”, „To nie sztuka, to gówno” – krzyczeli niektórzy z widzów, co skrzętnie odnotowali teatralni sprawozdawcy. Ktoś próbował przerwać spektakl, ktoś płakał, część widzów opuściła spektakl. Wezwano policję. Ta jednak nie wiedziała, jak się zachować i opuściła imprezę. Lekarz weterynarii, po zapoznaniu się ze scenariuszem, także odmówił zajęcia stanowiska w tej sprawie.
Wrocławscy organizatorzy podeszli jednak do zdarzenia z należną powagą, w pełni odpowiadającą europejskiej randze imprezy. „Uzyskaliśmy od artysty zapewnienie, że zwierzę (homar) zostanie pozbawione życia w sposób, w jaki przygotowuje się je do konsumpcji i bez zadawania mu cierpienia. Homar został zakupiony w sklepie oferującym homary do konsumpcji. Wyrażamy przekonanie, że przesłanie spektaklu wiąże się jednoznacznie z postulatem humanitarnego traktowania zwierząt i spełnia edukacyjne cele sztuki” – napisali w specjalnym oświadczeniu.
Wszystko na nic. Radiowa dziennikarka złożyła doniesienie do prokuratury, zaś jej koledzy z innych mediów rozpoczęli szeroko komentowaną debatę – sztuka to, czy zwykłe gówno, uzasadniona prowokacja artystyczna czy głupi happening nie zasługujący na miano prawdziwego teatru? Sukces czy reżyserska porażka? Bezsporne pozostało jedynie to, że oba homary zostały usmażone i zjedzone. Jak, nie przymierzając, karpie na Boże Narodzenie, kaczka z jabłkami na Wielkanoc albo schabowe i udka z kurczaka na co dzień.
Domyślam się, o co chodziło hiszpańskiemu artyście i mam wrażenie, że cel osiągnął. Ciekaw jestem, co jeszcze mogłoby się wydarzyć na wrocławskiej imprezie, gdyby homary przyrządził dokładnie według standardowego przepisu. Czyli żywe wrzucił do wrzątku. Tak właśnie robi się to we wszystkich restauracjach na świecie. Kto przyrządzał nasze swojskie raki, ten wie, o co chodzi. Albo jest hipokrytą.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz