28-letni legniczanin przez ponad dwa tygodnie chodził z odłamkami szkła w nodze. Wszystko przez to, że podczas pierwszej wizyty w szpitalu nie wykonano zdjęcia rentgenowskiego. Czy doszło do zaniedbania?
- Lekarz wzięła szczypce i sprawdziła, czy odłamki szkła nie znajdują się w ranie - relacjonuje Marek Nyga. - Po chwili podała mi środki znieczulające i kazała zaszyć ranę. Nie zleciła tego dnia zdjęcia rentgenowskiego, a po trzech kwadransach wróciłem taksówką do domu. Byłem pewny, że to koniec historii.
Pan Marek bardzo szybko poczuł dziwne kłucie w nodze, ale myślał, że to normalne, nigdy wcześniej nie miał tak "bliskiego" kontaktu ze szkłem. 25 marca poszedł do lekarza rodzinnego na zdjęcie szwów z nogi. Tam usłyszał informację, że ma stan zapalny i natychmiast musi się udać do szpitalnej poradni chirurgicznej.
- Kontrolę w poradni wyznaczyli mi na 27 marca - wspomina. - Badający mnie chirurg stwierdził, że mam w nodze krwiaka. Lekarz wyciskał go i z otwartą raną wrociłem do domu. Kolejny raz w poradni pojawiłem się 29 marca. Wtedy chirurg wyczuł dłonią w ranie kawałki szkła. Zlecił więc zdjęcie rentgenowskie i wszystko stało się jasne. W mojej nodze tkwiły trzy kawałki szkła. Czekała mnie operacja. W efekcie rana z 3-4 cm została powiększona do 12-13 cm. W szpitalu spędziłem cztery doby. Po operacji nie odzyskałem czucia w stopie.
Legniczanin jest rozczarowany "opieką" w szpitalu. Chce znaleźć źródło swoich problemów zdrowotnych, dlatego złożył pisemną skargę do dyrektorki placówki medycznej. Dokument wpłynął 5 kwietnia i 28-latek wciąż czeka na odpowiedź.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz