Zamknij

Kondusza podważa mordy NKWD w Legnicy

11:26, 05.06.2013
Skomentuj

Odwiedzający Legnicę turyści z Rosji będą dowiadywać się z wydanego właśnie przewodnika „Śladami Małej Moskwy”, że w więzieniu wojskowym przy ulicy Gwarnej NKWD nie rozstrzeliwało żołnierzy AK.

Rosyjskojęzyczna wersja przewodnika po Legnicy „Śladami Małej Moskwy” została przygotowana przez historyka Wojciecha Konduszę, na co dzień dyrektora wydziału organizacji, kadr i kontroli w Urzędzie Miasta. Książka została wydana z myślą o wrześniowych obchodach 20. rocznicy wyjścia wojsk Federacji Rosyjskiej z Legnicy.

Polską wersję przewodnika Kondusza napisał pięć lat temu. Historyk twierdził wtedy, że w wojskowym więzieniu przy ul. Gwarnej więziono walczących na Kresach Wschodnich żołnierzy Armii Krajowej. W Legnicy ich sądzono, a potem rozstrzeliwano lub wywożono do łagrów na terenie ZSRR.

Do wersji rosyjskojęzycznej historyk wprowadził kilka zmian. I właśnie one wywołały kontrowersje. Kondusza przed słowem „rozstrzeliwali” dodał słowo „jakoby”. Dlaczego? Autor tłumaczy, że to efekt ponownego przeanalizowania faktów.

- W pierwszej wersji przewodnika oparłem się na ustaleniach Jana Stanisława Smalewskiego, autora głośnej książki „Opowiedział mi Maks”. O egzekucjach przy Gwarnej opowiadał w niej były dowódca 3 szwadronu V Brygady AK na Wileńszczyźnie Antoni Rymsza. Z dogłębnej analizy tekstu wychodzi jednak na to, że Rymsza z kolei powołuje się na relacje jeszcze innego więźnia – mówi Wojciech Kondusza.

Przed pięciu laty Kondusza pisał, że egzekucje w legnickim więzieniu odbywały się nocą. Gdy do nich dochodziło, na dziedzińcu włączane były silniki czołgów i ciągnika artyleryjskiego, żeby zagłuszyć odgłosy wystrzałów. Dziś wątpi w taki scenariusz.

- Nie ma żadnych relacji świadków, którzy by to potwierdzili. A więzienie przecież znajdowało się w centrum Legnicy. Ktoś by słyszał ryk silników – przekonuje. I dodaje. – Rzetelność naukowa, każe mówić i pisać w tym przypadku o przypuszczeniach. Nie ma bowiem dowodów na to, że w Legnicy mordowano żołnierzy AK.

Doktora Konduszy broni Franciszek Grzywacz, właściciel wydawnictwa „Edytor”, które wydało jego książkę. – W latach 90. minionego wieku w trakcie rozbiórki gmachu przy Gwarnej, przeprowadzone zostały badania. Nie znaleziono żadnych śladów morderstw dokonywanych przez NKWD. Nie można być więc pewnym, że miały one miejsce.

Całkiem innego zdania jest Jan Stanisław Smalewski. Twierdzi on, że zmiany w przewodniku to ukłon w stronę Rosjan. - Nie można mylić odnowy kontaktów z Rosjanami z fałszowaniem historii – komentuje na łamach „Gazety Wrocławskiej”.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż patronat nad wrześniowymi imprezami rocznicowymi w ramach projektu "Dwadzieścia lat po ..." objął marszałek Rafał Jurkowlaniec. Publikację natomiast współfinansowała fundacja Jacka Głomba „Naprawiacze Świata”, która jest jednym z pomysłodawców i organizatorów cyklu wrześniowych wydarzeń.

(J(lca.pl))

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%