Śledztwo ws. mieszkania posła przejął Kraków

Prokuratura Okręgowa w Legnicy już nie prowadzi dochodzenia, które ma ustalić, czy ktoś czerpał korzyści majątkowe z uprawiania prostytucji w mieszkaniu należącym do posła Roberta Kropiwnickiego.

- Śledztwo toczy się nadal "w sprawie". Jego przedmiotem jest czerpanie korzyści z cudzego nierządu. W jego toku poseł Robert Kropiwnicki został przesłuchany w charakterze świadka. Aktualny stan dowodowy sprawy nie uzasadnia przedstawienia komukolwiek zarzutu sutenerstwa lub stręczycielstwa. Działania procesowe zmierzają do sprawdzenia tezy o możliwości czerpania korzyści przez inne osoby z nierządu uprawianego przez osobę wynajmującą do tego celu mieszkanie - informuje Włodzimierz Krzywicki, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Krakowie.

Afera związana z rzekomą agencją towarzyską w mieszkaniu należącym do legnickiego posła Platformy Obywatelskiej Roberta Kropiwnickiego wybuchła tuż przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi, po artykule na jednym z prawicowych portali. Polityk od samego początku zapewniał, że nic nie wie o uprawianym w jego mieszkaniu w centrum Legnicy nierządzie.

Pół roku później ministerstwo sprawiedliwości zaleciło Prokuraturze Okręgowej w Legnicy wszczęcie postępowania ws. czerpania korzyści z cudzego nierządu. Legniccy śledczy ustalili, że kobieta mieszkanie od posła wynajęła za pośrednictwem biura nieruchomości. Przyznała się do uprawiania nierządu, tyle że własny rachunek.

Prokuratorskie śledztwo ma wybitnie polityczne tło. W warszawskim sądzie toczy się bowiem proces, jaki poseł Kropiwnicki wytoczył wiceministrowi sprawiedliwości Patrykowi Jakiemu za oskarżenie z sejmowej mównicy o prowadzenie seksbiznesu. Jeśli krakowscy prokuratorzy nie znajdą nic obciążającego legnickiego posła, prawa ręka ministra - prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, może mieć kłopoty.