Sztuka Tadeusza Różewicza otwiera nową epokę w polskim teatrze, przynosząc tu dokonania ówczesnej zachodniej awangardy – Becketta i Ionesco, a zarazem nadając im niewątpliwie polski charakter, w którym dziedzictwo romantyzmu łączy się z wojenną traumą. Napisana u schyłku lat 50., wydaje się wciąż aktualna; od kilku dekad nie schodzi z polskich scen. (Sam autor wrócił do niej w 1993 roku, odnajdując najwyraźniej celność w swojej metaforze). Jej otwarta formuła kusi do nowych interpretacji, nader wdzięcznie poddaje się nowym czasom, nowym treściom i odczytaniom. Scena przedstawia „pokój, przez który przechodzi ulica”. W środku sceny tkwi łóżko, na nim Bohater. Wokół niego płynie rzeczywistość: historia wielka i indywidualna, wspomnienia i bieżące dylematy, rodzinne uwikłania i wyzwania dziejowe, spotkania z żywymi i umarłymi. Nie wiadomo, kim Bohater tak naprawdę jest i co dokładnie przeżył: odbija w sobie kryzysy i wątpliwości każdej kolejnej epoki tak w jej indywidualnym, jak i zbiorowym wymiarze. Dziś równie dobrze jak kiedyś rozumiemy jego zagubienie i bezsilność wobec nurtu, którym płynie świat.
W inscenizacji reżyser zamierza zadać pytanie, czy można być bohaterem dziś, w „niebohaterskich czasach” i co to właściwie dla nas oznacza, skoro wskutek postępu cywilizacyjnego tracimy poczucie sprawczości, stajemy się bierni, zniechęceni, przytłoczeni. Idąc za wskazaniem samego Różewicza, który uznawał „Kartotekę” za dramat o świecie współczesnym, ewoluujący wraz z inscenizatorami i publicznością, reżyser świadomie nasyci swoją adaptację elementami dzisiejszej rzeczywistości, tak aby w swoim spektaklu opowiedzieć o everymanie XXI wieku.