Po raz kolejny ruszył proces Jana F., który został oskarżony przez prokuratora o śmiertelne pobicie Sławomira Nowiczonka w grudniu 2017 roku. Jan F. dwukrotnie został uniewinniony przez sąd, który stwierdził, że mężczyzna działał w obronie koniecznej. Z wyrokiem nie zgodził się ojciec ofiary i złożył apelację, którą uwzględnił Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy.
[ZT]97579[/ZT]
Jan F. wystąpił z wnioskiem o wyłączenie jawności procesu, argumentując, że nagonka i „napiętnowanie ze strony mediów” sprawia, że traci pracę, nie może znaleźć kolejnej i musiał się wielokrotnie przeprowadzać. Sąd nie uwzględnił jego wniosku, stwierdzając, iż zasadne jest prowadzenie sprawy na zasadach jawności i możliwy jest udział każdego, nie tylko mediów.
Zdaniem sądu teoretycznie nawet gdybyśmy wyłączyli jawność i tak prasa wie o każdym terminie rozprawy. Ogłoszenie wyroku w sprawie jest jawne. Sąd nie przewiduje prowadzenia w sposób inny, niż pozwala na to postępowanie dowodowe. Zeznawać będą świadkowie, którzy zeznawali wcześniej. Dwukrotnie był pan uniewinniany przez sąd, prasa zaznaczała to. Udział mediów w rozprawie w żaden sposób nie wpływa na pana interes – argumentował Marek Gramiak, sędzia Sadu Okręgowego w Legnicy.
W środę 26 marca oskarżony podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania, jednocześnie odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Sędzia Marek Gramiak odczytał zeznania Jana F. złożone przez niego w trakcie postępowania.
Przyszedł po raz drugi, to wiadomo, że chciał nam coś zrobić. Ja się broniłem, na początku go nie uderzyłem. Wszyscy tak zeznają. (...)dopiero później go uderzyłem głową, on był chyba troszeczkę wyższy, ja go wcześniej nie znałem. To nie jest tak, że ja wyskoczyłem i podbiegłem i chciałem jakoś akt chuligański wykonać. On przyszedł po raz drugi, jedna osoba twierdziła, że ja go popchnąłem, ale ja go nie popchnąłem. Doszło między nami do kontaktu, byłem zamroczony, kucnąłem, też dostałem. Jak uderzyłem go „z główki”, to byłem zamroczony. Raczej on mnie nie uderzył, ale mnie zamroczyło, od tego, jak ja wyprowadziłem cios. Oni zeznają, że ja go ułożyłem. Ja zadzwoniłem na pogotowie, ci chłopacy, co tam byli, to sprawdzali mu puls, ja też sprawdzałem. Świadkowie mówią prawdę, wszyscy rozmawiali przed przyjazdem policji mniej więcej o tym, co było – zeznawał Jan F.
Na pytanie, czy rozmawiali o tym, co powiedzieć policji, Jan F. zeznał, że „był napity i nie pamięta, co mieli powiedzieć”. Wyraził akces poddania się badaniu wariografem.
Nie jest to miarodajne dla postępowania dowodowego, nie rozstrzyga o niczym – stwierdził sędzia Marek Gramiak.
[ZT]89768[/ZT]
[ZT]94956[/ZT]
W czerwcu 2022 roku Jan F. po raz pierwszy usłyszał wyrok uniewinniający, jednocześnie sąd uznał winę oskarżonego w zarzucie nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań, za co wymierzył mu karę 15 tys. zł grzywny. W październiku 2023 roku Jan F. został po raz drugi uniewinniony od zarzutu śmiertelnego pobicia Nowiczonka, jednocześnie też wówczas uznany został winnym przekroczenia obrony koniecznej. Mowa tu kopaniu leżącej ofiary. Za to również został skazany na grzywnę.
[ZT]67803[/ZT]
Przypomnijmy.
Tragedia rozegrała się w grudniu 2017 roku. Sławomir Nowiczonek trafił nieprzytomny na SOR i zmarł. W sprawie zatrzymano kilka osób. Jedna z nich Jan F. usłyszał zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Sąd dwukrotnie zmienił kwalifikację czynu na działanie w ramach obrony koniecznej. Z tym nie zgadza się Mieczysław Nowiczonek, ojciec zmarłego.
Za mataczenie przed sądem stanęli także świadkowie zdarzenia, sąd jednak umorzył sprawę, uznając, że rozpytywanie przez policję, nie było przzesłuchaniem. Podczas rozpytania jedna z osób obecnych na miejscu mówiła o tym, że zanim wezwano karetkę, Sławomira Nowiczonka polewano piwem, oddawano na niego mocz, zabrano mu telefon.
Kolejna rozprawa odbedzie się pod koniec maja.
Nn14:22, 26.03.2025
Do trzech razy sztuka.
nikt15:42, 26.03.2025
odpowiedzialny za zabicie człowieka uniewinniony?! Ludzie dostają wyrok za zgilotynowanie karpia.
Skandal !
Skoro czuł się zagrożony to mógł dzwonić na milicję a nie sam 'wymierzać sprawiedliwość'
gost16:48, 26.03.2025
Pieniądze z kombinatu w apelacji wrocławskiej czynią cuda.
pies21:02, 26.03.2025
ręka rękę myje a człowiek nie żyje no ale takie sądy mamy w tych chorym kraju w stanach czy gdzie indziej taki śmieć dawno by gnił pod cela z wyrokiem dożywocia
0 1
i do łopaty, robolu. Klimat obroniony?? Planeta ugaszona??
0 0
Czubku morda psychiatra czeka