Do skandalicznej sceny doszło w Sądzie Okręgowym w Legnicy, gdzie toczy się proces przeciwko Marcinowi G. i Monice M., oskarżonym o znęcanie się nad swoimi dziećmi. Mężczyzna odpowiada dodatkowo za śmierć kilkumiesięcznego syna. W trakcie zeznań byłej sąsiadki Marcin G. wykonał ręką gest, jakby chciał ją zastrzelić. Równie wstrząsające jak zachowanie oskarżonego były zeznania jednego ze świadków, według których ojciec miał dziecku między innymi zaklejać usta, żeby nie słyszeć płaczu.
Marcin G. został doprowadzony na salę rozpraw przez policjantów. Mężczyzna jest tymczasowo aresztowany. Monika M. odpowiada z wolnej stopy. Za piekło, jakie zgotowali swoim dzieciom, grozi im długoletnie więzienie. Mężczyźnie nawet dożywocie.
Na wtorkowej rozprawie sąd przesłuchał byłych sąsiadów pary. Z ich relacji wynika, że Marcin G. i Monika M. nie pracowali, utrzymywali się ze zbierania złomu i puszek w śmietnikach. Często zostawiali dzieci u nieżyjącej już sąsiadki. Sąsiedzi mówili, że Marcin G. był wulgarny i agresywny. Włączał bardzo głośną muzykę, żeby zagłuszyć to, co działo się za drzwiami. Mimo to płacz dzieci był słyszany na klatce.
Podczas przesłuchania jednej z kobiet Marcin G. ostentacyjnie złożył dłoń w pistolet i „wycelował” prosto w świadka. Nacisnął wyimaginowany spust, jakby właśnie chciał ją zastrzelić. Zrobił to powoli, patrząc na nią. Próbował zastraszyć kobietę na oczach wszystkich obecnych na sali. Sędzia Bartłomiej Treter natychmiast przerwał rozprawę. Ostrzegł oskarżonego, że jeśli jeszcze raz dopuści się takiego zachowania, zostanie wyrzucony z sali i straci prawo do uczestniczenia w dalszych rozprawach.
Jednym ze świadków był syn nieżyjącej już sąsiadki mieszkającej naprzeciwko pary, która często zajmowała się starszym synkiem Moniki i Marcina. Mężczyzna opowiadał, co słyszał od swojej matki. Relacja była wstrząsająca.
Z informacji, które przekazywała mi mama, wynika, że dziecko było bite, przypalane na kuchence, zasłaniano mu buzię poduszką albo zaklejano taśmą klejącą, żeby nie płakało. Miałem wrażenie, że moja mama obdarzała większą opieką to dziecko niż jego rodzice. Dlatego wolała je mieć u siebie niż zostawić u rodziców – zeznawał świadek.
Sąd odczytał także zeznania, które mężczyzna złożył na policji. Wynika z nich, że Monika M. często przychodziła do sąsiadki. Uciekała przed awanturami w domu, próbowała chronić dziecko, żeby nie stała mu się krzywda.
[ZT]106893[/ZT]
Marcin G. i Monika M. pochodzą z Legnicy. W czasie wydarzeń, które zakończyły się tragedią, mieszkali w Przemkowie. Maltretowanie chłopców miało tragiczny finał. Wstrząsające fakty wyszły na jaw w lutym ubiegłego roku w jednym z mieszkań. Pogotowie zostało wezwane do nieprzytomnego chłopca. Jak się później okazało, stracił przytomność po tym, jak ojciec uderzył go pięścią w twarz. Maluszek trafił do szpitala. Niestety nie udało się go uratować. W maju zmarł. Rozległe obrażenia świadczyły o tym, że dziecko było katowane przez dłuższy czas. Okazało się, że starszy brat także był bity. Prokuratorskie dochodzenie pokazało wstrząsający obraz gehenny, jaką przechodzili obaj chłopcy.
Rodzice zostali zatrzymani. Marcin G. usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Monika M. – narażenia dziecka na utratę życia oraz wspólnego znęcania się nad dziećmi.
[ZT]97467[/ZT]
Marcin G. miał już na sumieniu jedno morderstwo. We wrześniu 2003 roku, mając 18 lat, zamordował swoją matkę. Mieszkali wtedy w Legnicy. Wyjaśniał, że zabił ją, bo nie pozwalała mu urządzić prywatki. Udusił ją, a ciało schował do tapczanu. Imprezę i tak zrobił. Po niej przeniósł zwłoki do samochodu, wywiózł i porzucił w rowie pod Chojnowem. Sąd uznał wtedy, że w chwili popełnienia czynu był niepoczytalny z powodu choroby psychicznej. Umorzył postępowanie i umieścił go w zakładzie psychiatrycznym.
6 0
Tylko czapa dla patusa ale znając legnicki sąd pewnie dostanie kilka lat w zakladzie psycho.
1 0
chora władza chory obywatel ,dla obcych to wszystko a co na to słynny dzielnicowy i socjalni
0 0
Takie ścierwo powinno się zutylizować bez jakiejkolwiek rozprawy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz