Zamknij
Ważne

Dodaj komentarz

Wstrząsające zeznania w procesie Marcina G. i Moniki M. „Dowiedzieliśmy się o dzieciach z internetu”

Lilla Sadowska Lilla Sadowska 08:59, 27.08.2025 Aktualizacja: 12:59, 27.08.2025
5 Monika M. (LS lca.pl) Monika M. (LS lca.pl)

Przed Sądem Okręgowym w Legnicy dobiega końca proces Marcina G. i Moniki M., rodziców oskarżonych o katowanie własnych synów. Starszy chłopiec trafił do rodziny zastępczej i już nigdy nie będzie w pełni sprawny, młodszy zmarł w maju 2024 roku. Tego dnia sąd wysłuchał nie tylko psycholog z Ośrodka Pomocy Społecznej w Przemkowie, ale także matki i brata Moniki M., którzy mówili o przemocy i izolacji, jakiej doświadczała kobieta oraz o tym, że rodzina nigdy nie poznała jej dzieci. Oskarżony mężczyzna nie pojawił się w sądzie, już wcześniej odmówił bowiem udziału w procesie.

 

Psycholog z OPS w Przemkowie

 

Psycholog z Ośrodka Pomocy Społecznej w Przemkowie opowiadała o spotkaniach konsultacyjnych prowadzonych w ramach procedury Niebieskiej Karty.

 

Na pierwszym spotkaniu była tylko Monika, na drugim przyszli razem, a na trzecim przyszedł sam Marcin. W połowie listopada odbyło się kolejne spotkanie z obojgiem. Widać było, że kobieta przy partnerze była bardziej wycofana, małomówna. On zachowywał się arogancko, kilka razy użył wulgaryzmów, ale po chwili przepraszał. Wzbudziło mój niepokój to, jak posadził syna na stole. Poprosiłam, żeby zdjął dziecko i wtedy posadził je na kolanach. Rozmowa miała charakter wspierający, zachęcałam do dalszych konsultacji — zeznała psycholog.

 

Świadek mówiła też o grudniowym spotkaniu, które odbyło się tuż przed świętami.

 

Monika była wtedy kilka dni po porodzie. Marcin narzekał, że jest zmęczony, niewyspany i że partnerka nic nie robi w domu, tylko trwoni pieniądze. Rozmowa dotyczyła tego, że takie są uroki rodzicielstwa. Pamiętam, że zaczęłam od gratulacji narodzin, a on odpowiedział, że nie ma czego gratulować, bo jest przemęczony całą sytuacją. To było nasze ostatnie spotkanie — relacjonowała.

 

Psycholog oceniła, że Marcin G. bywał rozemocjonowany, w krótkim czasie przechodził od arogancji i wulgarnych słów do przeprosin. W swoich zaleceniach zaznaczyła, że powinien skorzystać z konsultacji psychiatrycznej. Podkreśliła jednocześnie, że nie znała jego wcześniejszej historii choroby, dlatego dalsza diagnoza powinna należeć do specjalisty.

 

Zeznania matki Moniki M.

 

Matka oskarżonej mówiła, że przez lata nie miała kontaktu z córką.

 

Przez cztery lata nie odwiedzała mnie i nie dzwoniła. Mówiła, że nie miała telefonu. Wróciła do domu dopiero po trzymiesięcznym pobycie w więzieniu. Wtedy dowiedziałam się, że w jej domu źle się działo, że partner był agresywny i że założona została Niebieska Karta. Córka mówiła, że to ona płaciła za mieszkanie, bo on nie dawał pieniędzy. Opowiadała, że bywał wobec niej brutalny, a kiedy chciała uciec do mnie, zamykał drzwi na klucz i nie pozwalał jej opuścić mieszkania. Monika była zawsze dobra, grzeczna i pomocna, nigdy nie przejawiała agresji — zeznała.

 

Zeznania brata Moniki M.

 

Brat oskarżonej zwracał uwagę przede wszystkim na ślady pobicia, jakie widywał u siostry.

 

Miała siną buzię, szyję, różne obrażenia. Za każdym razem, gdy przyjeżdżała, było widać siniaki, szczególnie na twarzy i rękach. Mówiła, że została pobita, ale nie chciała, żebyśmy to zgłaszali na policję. Wstydziła się i ukrywała, co się dzieje w jej domu. O tym, że miała dzieci, dowiedzieliśmy się dopiero z internetu, kiedy zobaczyliśmy ich zdjęcia w sieci. Monika nigdy wcześniej nam tego nie powiedziała i nie informowała o ciąży. Nie miała z nami kontaktu, nie dzwoniła, nie odwiedzała. O śmierci młodszego dziecka poinformowała nas policja i pytali, czy pochowamy dziecko. Moja starsza siostra znalazła w internecie artykuł o tym, że młodsze dziecko zmarło. Ja nigdy nie widziałem dzieci — zeznał brat.

 

Sąd zdecydował o przedłużeniu o kolejne trzy miesiące aresztu dla Marcina G. Kolejna rozprawa odbędzie się w połowie października.

 

Marcin G. i Monika M. pochodzą z Legnicy. W czasie wydarzeń, które zakończyły się tragedią, mieszkali w Przemkowie. Maltretowanie chłopców miało tragiczny finał. Wstrząsające fakty wyszły na jaw w lutym ubiegłego roku. Pogotowie zostało wezwane do nieprzytomnego chłopca. Jak się później okazało, stracił przytomność po tym, jak ojciec uderzył go pięścią w twarz. Maluszek trafił do szpitala. Niestety nie udało się go uratować. W maju zmarł. Rozległe obrażenia świadczyły o tym, że dziecko było katowane przez dłuższy czas. Okazało się, że starszy brat także był bity. Prokuratorskie dochodzenie pokazało wstrząsający obraz gehenny, jaką przechodzili obaj chłopcy.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (5)

AasasAasas

0 4

A co w sprawie księdza który przywłaszczył milion złotych z kasy parafii w legnickim polu?

10:16, 27.08.2025
Wyświetl odpowiedzi:1
Odpowiedz

Kler episkopatKler episkopat

1 0

Przeniesiony do męcinki

11:38, 27.08.2025

Fghj Fghj

1 5

Psycholog i psychiatra są potrzebni do pomocy dyżurnemu trollowi z kompleksem Miedzi i Legnicy.

10:18, 27.08.2025
Wyświetl odpowiedzi:1
Odpowiedz

JhhgJhhg

2 1

Twojej starej potrzebny wenerolog albo i dwóch, pacanie z zaarsenionej dziury.

10:27, 27.08.2025

obserwator5obserwator5

2 0

BYDLAK !

14:03, 27.08.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%