Nocne pożary samochodów na Zakaczawiu. Policja sprawdza, czy to działanie podpalacza

To była wyjątkowo nerwowa noc na Zakaczawiu. Ogień strawił dwa samochody, trzeci został nadpalony. Agresywna grupa  piętnastu pijanych osób utrudniała akcję służb ratunkowych. Agresorzy odpowiedzą przed sądem, a sprawą pożarów zajmują się już dochodzeniowcy.

Do pierwszego pożaru doszło około godziny 1:30 w nocy z czwartku na piątek przy skrzyżowaniu ulic Czarneckiego i Kazimierza Wielkiego. W płomieniach stanęła skoda fabia należąca do jednego z mieszkańców.

Po pierwszej w nocy zobaczyłem przez okno straż pożarną na sygnałach. Wybiegłem i z przerażeniem zobaczyłem, że to mój samochód płonie. W kilkanaście minut straciłem auto, które było mi potrzebne do pracy – mówi roztrzęsiony właściciel spalonego pojazdu.

Na miejscu zebrała się grupa około piętnastu pijanych mężczyzn, którzy zaczęli przeszkadzać w pracy służbom.

Uczestnicy tej grupy byli wulgarni, obrażali funkcjonariuszy, byli bardzo agresywni. Odmówili podania danych, byli agresywni i lekceważyli polecenia. Wszyscy zostali wylegitymowani, a wobec nich zostaną skierowane wnioski do sądu za utrudnianie działań służb i naruszenie porządku publicznego – informuje komisarz Jagoda Ekiert, oficer prasowy legnickiej policji.

Kilkaset metrów dalej i około dwie godziny później, przy skrzyżowaniu ulic Kazimierza Wielkiego i Kartuskiej, ogień pojawił się ponownie i strażacy interweniowali po raz drugi. Spłonął citroen, a stojący obok samochód został nadpalony. Policja bada okoliczności wszystkich pożarów i nie wyklucza celowego działania.