Zamknij
Ważne

Dodaj komentarz

Wójt twierdzi, że PKP wyłudza pi

Zygmunt Mułek 22:01, 09.04.2003
Skomentuj

Już za dwa dni Miłkowice mają być odcięte od bieżącej wody. Waldemar Kwaśny, wójt gminy, zapowiada, że na ulicach kolejarskiej osady pojawią się beczkowozy.


Mieszkańców i właścicieli firm najba

w domach. Woda nie popłynie też do sklepów, restauracji, masarni, fermy kurzej, banku, szkoły i – paradoksalnie - również do urzędu gminy.

Kolej wyłudza

- Nasi mieszkańcy oraz firmy i instytucje regularnie płacą za dostarczaną wodę PKP - wyjaśnia wójt Kwaśny. - A kolej - zamiast zwracać gminie - pieniądze trzyma je na własnych kontach. Czyli wyłudza je od biednych ludzi. I jak tego nie nazwać kradzieżą? – złości się wójt.

Wodę do Miłkowic dostarcza Legnickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Ale trafia ona do sieci, którą zarządza Zakład Gospodarki Nieruchomościami PKP w Wałbrzychu. Dlatego mieszkańcy i firmy za wodę płacą właśnie kolejarzom. PKP z kolei powinna - po odliczeniu swoich kosztów związanych z eksploatacją sieci - przekazywać pieniądze do Urzędu Gminy w Miłkowicach.

- Problem pojawił się w lipcu minionego roku – przypomina wójt Kwaśny. -Wtedy kolej przestała nam płacić. My, nie mając od nich pieniędzy, nie płaciliśmy też legnickiemu przedsiębiorstwu.

Obecnie kolej winna jest gminie przeszło 300 tys. zł. Miłkowice zaś zalegają LPGWiK ponad czterysta tysięcy. – Firma wodociągowa zagroziła nam, że jak nie będziemy regulowali rachunków, to odetnie dopływ wody – wyjaśnia wójt. – I od grudnia gmina regularnie je płaci. Zaległości, które nas dobijają zostały rozłożone na raty.

Dlaczego więc to gmina podpisała umowę na dostawę wody z LPGWiK, a nie PKP? - To przedsiębiorstwo wiedziało, że PKP nie płaci swoich rachunków terminowo – przekonuje wójt Kwaśny. – A przecież gmina ma obowiązek dostarczać mieszkańcom wodę, więc chcąc nie chcąc podpisaliśmy umowę.

Bójta się wójta

Sprawa jest kuriozalna. Gmina płaci za wodę LPGWiK. Mieszkańcy wnoszą opłaty PKP. Te zaś zamiast wrócić do gminnej kasy, jak chciałby wójt, zajmowane są przez komorników.

- Jeżeli do czwartku nic się nie zmieni – wówczas zakręcamy kurki – przestrzega wójt. - Odpowiedzialność biorę na siebie.

Jednak radni z Miłkowic nie są zachwyceni determinacją wójta. – Dzień, dwa można żyć bez wody – mówi Zdzisław Kozerski, przewodniczący Rady Gminy. – Ale później to będzie już tragedia. Musimy znaleźć jakieś rozsądne wyjście z sytuacji.

- Kiedyś kolej była naszym dobrodziejem. Dzięki niej pracę tu miało kilka tysięcy osób – dodaje radny Jerzy Lewandowski. – Teraz ta państwowa firma jest naszym kamieniem u szyi. Według mnie, zanim woda zostanie zakręcona, powinniśmy porozmawiać z wojewodą.

Jak się wydaje, najlepszym rozwiązaniem dla gminy byłoby przejęcie od PKP sieci wodociągowej. Jednak, według wójta, jest ona bardzo zniszczona, a gmina nie ma pieniędzy na jej modernizację. Rozwiązanie to wchodzi w rachubę, jeżeli naprawi ją jeszcze biedniejsza kolej. Co jest raczej niemożliwe.

- To, że gmina musi płacić kolei za dostarczoną wodę, oburza naszych rolników – irytuje się radny Piotr Krawczyk. – Oni płacą podatek rolny i oczekują, że z tych pieniędzy gmina przeznaczy część na prace melioracyjne.

Mieszkańcy Miłkowic, z którymi rozmawialiśmy, klną na PKP, ale nie bardzo wierzą w groźby wójta. - Pewnie chce postraszyć kolej – mówi Aleksander Szczawiński. – Dwa lata temu też zakręcono nam kurki na dwie godziny, a potem woda znowu popłynęła. Gmina powinna skierować sprawę do prokuratury i odłączyć się od PKP.


(Zygmunt Mułek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%