Zamknij
Ważne

Przedsiębiorca obciąża byłego szefa MOPS

J(lca.pl) 15:23, 09.12.2009
Skomentuj

Pod nieobecność Andrzeja K. sąd rozpoczął przesłuchania świadków w procesie w którym były dyrektor legnickiego MOPS-u jest oskarżony o łapówkarstwo.

Andrzej K. podobnie jak przed tygodniem nie stawił się na sądowej sali. Jego obrońca przedstawił zaświadczenie, że jego klient przebywa w szpitalu w Kamiennej Górze.

Sędzia Michał Antczak zasugerował, że wyda postanowienie o aresztowaniu oskarżonego, by ten nie utrudniał przeprowadzenia procesu. Ostatecznie obrońca Andrzeja K. zgodził się na kontynuowanie procesu i sąd przesłuchał w środę głównego świadka oskarżenia – właściciela firmy ochroniarskiej, który wręczył byłemu dyrektorowi pomocy społecznej łapówkę. Ponad dwugodzinne zeznania przedsiębiorcy z pewnością nie poprawią i tak trudnego już położenia Andrzeja K.

Przedsiębiorca w sądzie szczegółowo opowiadał historię swoich kontaktów biznesowych z Andrzejem K.

W listopadzie 2007 roku jego firma wygrała przetarg na ochronę i sprzątanie budynków legnickiego MOPS-u. Umowa w życie weszła od 1 stycznia 2008 roku.
- W listopadzie wybrałem się do dyrektora K. podpisać umowę. Powiedział mi, że 20 tysięcy złotych wpłaconego wadium (20 tys zł - przyp. red.) należy przynieść na jego biurko. Przyjąłem to jako żart. Odpowiedziałem więc żartem, że w przyszłości się poprawię. I na tym zakończyła się nasza rozmowa – opowiadał właściciel firmy ochroniarskiej.

Następna jego wizyta w gabinecie dyrektora miała miejsce rok później, w listopadzie 2008 roku.

- Chciałem z dyrektorem załatwić kilka spraw. Chodziło o podpisanie dwóch aneksów do umowy. Chodziło o przejęcie sprzątania przez MOPS w jednym z budynków i podwyżce naszych usług o 5 procent, o którą zgodnie z umową mogliśmy się zwrócić. Poprosiłem go też o zapłacenie listopadowej faktury przed świętami. Dyrektor zaczął na mnie krzyczeć, że jestem kłamcą, bo coś mu obiecywałem i nie wywiązałem się z tego. Potem wyjaśnił mi, że obiecałem mu wadium. I dodał, że na miejsce mojej firmy ma pięć innych. Byłem zdziwiony, bo już zapomniałem o ubiegłorocznej rozmowie a poza tym nie wziąłem jej wtedy na poważnie – zeznawał.

Andrzej K. zgodził się na wszystkie prośby przedsiębiorcy i kazał mu przyjść do siebie 22 grudnia, zanim wybierze się na urlop. Tego dnia biznesmen z 10 tys zł w saszetce pojawił się w MOPS-ie.

- Na dzień dobry dyrektor zapytał mnie czy jestem przygotowany do rozmowy. Odpowiedziałem, że tylko w połowie, bo więcej nie byłem w stanie zebrać. Andrzej K. otworzył gazetę na ławie. Położyłem na nią pieniądze. On zwinął ją i schował do biurka. Podpisaliśmy wspomniane aneksy a potem jeszcze usłyszałem, że wywiązałem się z obietnicy połowicznie a on do końca. Na koniec powiedział mi, że mam do niego przyjść w styczniu a nie znów za rok – zeznawał.

Przedsiębiorca terminu znów nie dotrzymał. W lutym zadzwoniła do niego sekretarka Andrzeja K. i zaprosiła go do siedziby MOPS-u.

- Na dzień dobry znów zaatakował mnie, że o nim zapomniałem i musiał mnie specjalnie wzywać. I, że on też o mnie zapomni gdy będzie przejmował nowy obiekt przy ul. Przemysłowej. Potem powiedział, że przyszedłem nie przygotowany i że oczekuje ode mnie kolejnych 10 tys zł. Odparłem, że byłem przekonany, że to on ma mi oddać 10 tys zł, bo grudniowe wydarzenie potraktowałem jako pożyczkę. Na koniec spotkania Andrzej K. poradził mi żebym się dobrze nad wszystkim zastanowił. Wtedy dotarło do mnie, że w stu procentach dyrektorowi chodzi o łapówkę a nie żadną tam pożyczkę. Po tej rozmowie za namową rodziny postanowiłem zawiadomić o wszystkim policję – opowiadał.

Na następne spotkanie wybrał się w kwietniu. Tym razem już ze znaczonymi pieniędzmi i policyjną kamerą umieszczoną w guziku marynarki.

Andrzej K. został został zatrzymany przez policjantów z wydziału antykorupcyjnego. Kolejne trzy miesiące spędził w areszcie. Prokuratura Rejonowa postawiła mu dwa zarzuty. Pierwsze przestępstwo polegało na przyjęciu łapówki od właściciela prywatnej firmy w zamian za podpisanie umowy na ochronę i sprzątanie obiektów należących do MOPS. Andrzej K. wziął od legnickiego przedsiębiorcy 10 tys. zł. w grudniu 2008 roku. W kwietniu 2009 roku wziął znów 10 tys. zł. Była to już jednak transakcja kontrolowana przez policjantów z wydziału antykorupcyjnego. Drugi zarzut dotyczy przywłaszczenia sobie służbowego komputera.

Andrzej K. na początku nie przyznawał się do winy. Prokuratora przekonywał, że pieniądze od właściciela firmy ochroniarskiej były tylko pożyczką. Szef pomocy w końcu jednak przyznał się. W efekcie zawarł z prokuratorem ugodę. Ten zaproponował sądowi, że wyrok - karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na trzy lata, grzywnę w wysokości 35 tys. zł., zwrot przyjętej w grudniu 2008 roku łapówki oraz zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w jednostkach budżetowych przez trzy lata. W październiku Sąd Rejonowy nie zgodził się na ugodę i postanowił rozpocząć normalny proces. Andrzejowi K. grozi 15 lat więzienia.

(J(lca.pl))

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%