Złożymy zawiadomienie do prokuratury o wyborczych nieprawidłowościach - zapowiadają działacze Kongresu Nowej Prawicy. Ich zdaniem wynik wyborów w Legnicy został wypaczony.
Działacze Nowej Prawicy głośno też mówią o kupowaniu głosów.
- Na ul. Brackiej ktoś oferował 30 złotych za krzyżyk przy kandydacie Ignacym Bochenku. Kupowano też głosy na Włodzimierza Tulejkę. W grę wchodziło 20 zł lub paczka papierosów. Nie mamy na to dowodów, ale zamierzamy zebrać świadków i pójść z zawiadomieniem do prokuratury - mówi Adrian Rząsa.
W uczciwość wyników niedzielnych wyborów nie wierzy też lider legnickiego Ruchu Narodowego Artur Borodacz, który ubiegał się o mandat w sejmiku wojewódzkim.
- Na lokalu wyborczym w Koskowicach wywieszony został protokół z którego wynikało, że Ruch Narodowy otrzymał dziewięć ważnych głosów. Jednocześnie, że ja dostałem ich siedem. Innych nazwisk z naszej listy w protokole nie było. Co się stało z dwoma głosami? Rozmyły się! - grzmi Borodacz.
Zanim Kongres Nowej Prawicy i Ruch Narodowy zgłoszą "cuda nad wyborczą urną" do prokuratury, w niedzielę będą protetestować przed Urzędem Miasta. Manifestacja rozpocząć się ma o godz. 12.45.
- Będziemy domagać się unieważnienia i powtórzenia wyborów. Nie uważamy, że przegraliśmy je przez fałszerstwa i kompromitację PKW. Chodzi nam tylko o uczciwość i wiarygodność naszego państwa - zapewnia Rząsa.
KNP w Legnicy otrzymał 4,3 proc. głosów. Tym samym nie przekroczył progu wyborczego i nie był brany pod uwagę przy podziale mandatów w radzie miejskiej. Ruch Narodowy brał udział tylko w wyborach do sejmiku wojewódzkiego. Podobnie, jak KNP znalazł się pod 5-procentowym progiem.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz