Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła postępowanie, które ma wyjaśnić, czy komendant Mirosław Giedrojć złamał prawo. Przyszłość szefa straży miejskiej stoi pod znakiem zapytania.
Wszystko zaczęło się od tego, że funkcjonariusze straży miejskiej wystawili mandat za złe parkowanie. Szkopuł w tym, że przy okazji źle wypisali markę samochodu oraz numer rejestracyjny. W efekcie wezwanie do zapłaty dotarło do piekarni w … Siemianowicach Śląskich.
Zszokowany właściciel poprosił legnicką straż miejską o dokumentację fotograficzną, bo jego auto w Legnicy nigdy nie było. Wówczas wyszło na jaw, że takiej brak. W korespondencji z przedsiębiorcą z Górnego Śląska, komendant Mirosław Giedrojć najpierw bronił swoich funkcjonariuszy.
W sprawie nieprawidłowości w legnickiej straży miejskiej prokuratura wszczęła postępowanie.
- Na razie wyjaśniające, a nie przeciwko konkretnej osobie. Sprawdzimy, czy nie mamy do czynienia z wielokrotnym poświadczaniem nieprawdy w dokumentach – mówi Zbigniew Harasimiuk, szef Prokuratury Okręgowej w Legnicy, który postępowanie prowadzi osobiście.
Prokuratura wezwała już na przesłuchanie komendanta Giedrojcia. Ten sprawy komentować nie chce do czasu zakończenia prokuratorskiego postępowania.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz