Sandra E. Roelofs Saakaszwili aby zdążyć na pogrzeb pary prezydenckiej przebyła ponad 1300 kilometrów samochodem. W drodze z Brukseli do Krakowa zatrzymała się w Legnickim Polu i zapaliła dwa znicze.
Żona gruzińskiego przywódcy udzieliła wywiadu dziennikarzowi „Rzeczpospolitej”. Wyjaśnia w nim, jak dotarła na uroczystości pogrzebowe do Krakowa. Pomimo zakazu lotów zdecydowała się na podróż samochodem. W tym czasie prezydent Grzuji usiłował samolotem dolecieć do Krakowa. Swoim rajdem zaskarbił sobie uznanie wielu Polaków.
„Natychmiast zdecydowałam się razem z naszym ambasadorem w Belgii pojechać do Krakowa samochodem. Wiedzieliśmy, że to ponad 1300 kilometrów, i nie byliśmy pewni, czy zdążymy, ale załadowaliśmy bagaże i ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy rzeczywiście bardzo szybko, prawie się nie zatrzymując. Od Zgorzelca na granicy z Polską do Krakowa eskortował nas samochód policyjny. Poprosiłam policję o jeszcze jedną przysługę. Chciałam zatrzymać się przy jakimś kościele w Polsce, aby zapalić dwa znicze od naszego gruzińskiego patriarchy dla Lecha i Marii Kaczyńskich. Zrobiłam to w Legnicy” – tłumaczy pierwsza dama Gruzji dziennikarzowi Rzeczpospolitej.
Jak ustaliliśmy pierwsza dama nie wjechała do Legnicy, tylko odwiedziła sanktuarium w Legnickim Polu.
Zdjęcia usiłował zrobić jej Sławomir Pienias. Jednak skutecznie uniemożliwiali mu to ochroniarze prezydentowej.
- Przyjechała do nas po godzinie 9. Weszła do kościoła. Trwało to bardzo krótko. Zrobiłem kilka zdjęć jednak pierwszej damy Gruzji na nich nie widać – powiedział lca.pl Sławomir Pienias z Urzędu Gminy w Legnickim Polu.
O nieoczekiwanym gościu poinformował parafian ksiądz z Sanktuarium Św. Jadwigi Śląskiej w Legnickim Polu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz