Zamknij

Miejskie kamery mają drenować kierowców?

DZ (lca.pl) 07:57, 07.05.2014
Skomentuj

Do czego służy miejski monitoring? Teoretycznie ma pomagać w obniżeniu przestępczości na ulicach. Jak jednak wykazała Najwyższa Izba Kontroli, w praktyce wykorzystuje się go głównie do karania kierowców.

Monitoring wizyjny w polskich miastach rzadko wykorzystywany jest zgodnie z przeznaczeniem, wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Jeśli chodzi o miejskie kamery w całym kraju, kontrolerzy mają zastrzeżenia niemalże do wszystkiego: do faktycznego wykorzystania systemów strzegących bezpieczeństwa na ulicach, do sposobu przechowywania pozyskanych za ich pośrednictwem danych, do procedur obsadzania stanowisk operatorów, a nawet do prawnych podstaw funkcjonowania monitoringu. A w zasadzie do... braku tych podstaw.

Choć włodarze miast, inwestując w kamery roztaczają przed mieszkańcami wizję ulic pozbawionych przestępców, okazuje się że monitoring w Polsce służy głównie do polowania na sprawców wykroczeń. Jakich?

— W skontrolowanych miastach operatorzy monitoringu zaobserwowali głównie wykroczenia drogowe — przyznaje prezez Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski — Poważne przestępstwa dostrzeżone dzięki monitoringowi stanowiły jedynie pięć procent wszystkich zdarzeń — dodaje. Jak wyjaśnia, chodzi przede wszystkim o nieprawidłowe parkowanie.

Informacje z monitoringu przekazywane są głównie strażom miejskim. Jedynie ćwierć spośród wszystkich zgłoszeń kierowana jest na policję, przy czym w większości i tak chodziło o wykroczenia drogowe. Nic dziwnego, bo złe parkowanie to w niektórych miastach odwiedzonych przez inspektorów NIK niemal 99% wszystkich zdarzeń, jakie utrwaliły miejskie kamery. Czy to oznacza, że polskie ulice są tak bezpieczne, że nie mamy zmartwień większych niż źle zaparkowane auta? Niestety, niekoniecznie.

Jak w swoim raporcie stwierdza NIK, na dobrą sprawę nie wiadomo, jak instalacja kamer wpływa na bezpieczeństwo w miastach. Większość samorządów nie określa żadnych kryteriów ani wskaźników pozwalających zmierzyć postęp, jaki w dziedzinie bezpieczeństwa zapewniają zainstalowane kamery. Możliwe więc, że często spore nakłady inwestycyjne na nowoczesny sprzęt do monitoringu po prostu się marnują.

— W Polsce brakuje przepisów chroniących dane osobowe obywateli pozyskanych w wyniku monitoringu. Nie ma też jednolitych zasad funkcjonowania monitoringu ani niezależnego organu badającego zasadność instalowania kamer — mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.

To jednak nie koniec długiej listy zarzutów sformułowanych przez inspektorów po przeprowadzonych kontrolach. W niektórych miastach operatorzy systemów byli pracownikami prywatnych firm ochroniarskich. W ponad połowie przypadków nie było całodobowego nadzoru nad systemem — pod okiem kamer mogłaby więc rozgrywać się tragedia, a nikt niebyłby w stanie zareagować. W niektórych miastach monitoring pozostawał bez opieki w porach uznanych przez policjantów za najmniej bezpieczne, czyli w weekendowe noce! Bywa zresztą, że operatorzy muszą obserwować obraz z nawet osiemdziesięciu kamer jednocześnie — co także na niewiele się zda w alamrmowej sytuacji.

Czy w takim razie kamery mają faktycznie zapewniać nam bezpieczeństwo? A może tak naprawdę z założenia służą jedynie do wygodniejszego wystawiania mandatów za złe parkowanie? Tak, czy inaczej, przepisów lepiej przestrzegać. I to nie tylko dlatego, że Wielki Brat patrzy.

(DZ (lca.pl))

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%