W przewodniku o podróżach po Norwegii przeczytałam, że jeśli byłeś wyłącznie w stolicy Norwegii Oslo, to nie wiesz nic o tym wyjątkowym miejscu. Dużo w tym prawdy, bo to właśnie lokalny koloryt kraju fiordów nadaje mu niesamowitości i charakteru.
Właśnie takie miejsce, z których Norwegia jest w całości poukładana tworzy styl tego kraju. To natura jest główną architektką państwa fiordów i nikt nie wpada na pomysł, by stawać z nią w szranki. Właśnie dlatego Norwegia to zielony kraj, z krajobrazami na widok których kręcisz z niedowierzaniem głową i powtarzasz ,,to niemożliwe”.
Pierwszą naszą wycieczkę trekkingową zaplanowaliśmy w samym sercu Hallingskarvet Nasjonalpark, pomiędzy równiną z bujną roślinnością a jałowym płaskowyżem wysokogórskim nad masywem Hallingskarvet. Charakterystyczne strome zbocza i głębokie dna, pozostałości po zlodowaceniu, pokazują ząb czasu i tym samym utrudniają turystyczną eksplorację. Z każdego kilometra kwadratowego parku doskonale widać wierzchołek Folarskardnuten (1933 m n.p.m.), co w wolnym tłumaczeniu oznacza „nagą górę”.
Kolejny dzień spędziliśmy pod znakiem podróży na wybrzeże, z nadzieją na zobaczenie fiordów. Nie mieliśmy jednak ochoty na wędrówkę najsłynniejszymi szlakami, np. drogą na Trolltungę. Norwegia cała usiana jest niezwykłymi miejscami, więc wyruszając nawet do punktu najmniej popularnego masz pewność, że widok zwala z nóg.
Zachodnie wybrzeże Norwegii pokryte jest fiordami. Spodziewaliśmy się przedzierania wąskimi, krętymi drogami. Na część punktów widokowych można dojechać samochodem, ale nas interesowały te miejsca, gdzie trzeba dojść, pokonując strumienie, śliskie kamienie i tereny podmokłe. Zachód to część nazywana bramą norweskich fiordów. Zgadzamy się z tą opinią skoro pierwsza napotkana zatoka Aurlandsfjord (odgałęzienie najdłuższego fiordu norweskiego Sognefjorden) zrobiła na nas piorunujące wrażenie.
Trudno zostawić taki obraz za sobą i ruszyć dalej. Norwegowie wiedzą, że ich codzienny krajobraz jest niezwykły, dlatego między innymi masyw Kvamsholmen pojawia się w każdym folderze promującym region. Ponadto, cały obszar został uznany przez UNESCO jako jeden z najpiękniejszych norweskich krajobrazów.
Ruszyliśmy więc kamperem w kierunku Snøvegen, czyli Drogi Śnieżnej. Na tle spokojnej Norwegii, to miejsce jest jeszcze bardziej odosobnione i można spoglądać na rozpościerający się fiord zza szyby samochodu. Kto wędruje po górach i lubi w nich po prostu być, dotykać podeszwą buta skały i błota, ten wie, że żaden widok zza szyby nie może zrekompensować trudów wędrówki, więc szykowaliśmy się na kolejne wyjście w góry. Na wycieczkę wybraliśmy rejon Nærøyfjordu, który charakteryzuje się stromymi, wręcz niedostępnymi górami. Sam fiord jest stosunkowo wąski, długi i głęboki. Woda ma kolor głębokiego turkusu. Z wierzchołka Bakkanosi rozpościera się jeden z najpiękniejszych widoków na tę część Norwegii.
Wędrówkę na szczyt Bakkanosi, który zarazem góruje nad Nærøyfjordem rozpoczęliśmy od miejscowości Jordalen. Malowniczo położona wieś szybko znikała za naszymi plecami, bo już na starcie czekało nas strome podejście. Kolejnym etapem było przejście żłobami lodowcowymi Slettedalen. Dolina odznacza się płaskim i szerokim dnem oraz bardzo stromymi zboczami. Wzdłuż spływa rzeka Slettedalselevi. To świetne miejsce do obserwacji fauny tego regionu. Należy jednak być uważnym i zachować ciszę, zwłaszcza w okresie zimowym, by nie stresować bytujących w pobliżu źródła wody zwierząt. Częstym widokiem są górskie renifery. Pod żadnym pozorem nie należy zbliżać się do nich, bo uciekający przed człowiekiem renifer traci bardzo dużo energii, a jej zasoby są niemal niemożliwe do odbudowania w okresie zimy, gdy pokarmu jest niewiele. Wąsko wytyczona ścieżka pięła się w górę terenami podmokłymi, obfitującymi w ostre kamienie porosłe czarnym mchem, by przejść w teren pozbawiony „instrukcji obsługi”. Wspinaczka po kruchej skale odbywa się już bez wytyczonego szlaku. Trzeba zdać się na własną intuicję, obrać kierunek i poruszać się jego torem, wchodzić w górę, by później pokonać fragment bardziej poziomo i znaleźć znów w miarę bezpieczny punkt do kontynuowania wspinaczki w pionie. I tak do skutku, aż do grani, omijając małe kamienie składające się na wyjeżdżający spod butów piarg.
Ze szczytu Bakkanosi rozpościera się widok na Nærøyfjord. W tle majaczą białe szczyty, które mieliśmy szczęście widzieć w blasku słońca odbijającym się od tafli wody. Warto zaznaczyć, że fiord ma długość 18 kilometrów, a jego głębokość wynosi do 500 metrów. To czyni go głębszym akwenem niż Bałtyk!
Aktualnie zmierzamy na piaszczyste plaże, zwane lazurowym wybrzeżem Norwegii. Co dalej to czas pokaże, bo podróże kamperem do niczego nie zobowiązują i nadają charakter wolności.[FOTORELACJA]17751[/FOTORELACJA]
0 0
Kierunek Nordkapp :)
0 0
A ile to wszystko kosztuje. Czy nie lepiej polecieć do Norwegii samolotem i tam udać sie do wybranego biura by pokazało kawałeczek Norwegii ?
0 0
[quote="Gość"]A ile to wszystko kosztuje. Czy nie lepiej polecieć do Norwegii samolotem i tam udać sie do wybranego biura by pokazało kawałeczek Norwegii ?[/quote]
Uwierz, że kawałeczek to o wiele za mało. Tanio nie jest ale...
0 0
Stary! Fiordy to mi z ręki jadły!
0 0
Tłuc się kamperem taki kawał, bez sensu. Tracisz masę czasu i umęczysz się, zamiast wypoczywać.