Film „Joe Black” (oryg. Meet Joe Black), w reżyserii Martina Bresta, miał premierę 13 listopada 1998 roku. W głównych rolach wystąpili Brad Pitt (jako Joe Black/Śmierć), Anthony Hopkins (William Parrish) oraz Claire Forlani (Susan Parrish). To opowieść, która z pozoru jest historią romantyczną, a w istocie staje się filozoficzną medytacją nad przemijaniem, miłością i nieuchronnością kresu.
William Parrish, bogaty magnat medialny, zbliża się do swoich 65. urodzin. Niespodziewanie odwiedza go Śmierć, która przyjmuje postać młodego, niezwykle atrakcyjnego mężczyzny – Joe Blacka. Joe przybywa, aby zabrać Williama ze sobą, ale jednocześnie chce doświadczyć życia i ludzkich uczuć. Wszystko komplikuje się, gdy Joe zakochuje się w Susan, córce Williama. To nie tylko opowieść o romansie, lecz także o pogodzeniu się z nieuniknionym i o tym, co naprawdę ważne, gdy zbliża się koniec drogi.
„Joe Black” to film, który zmusza do zatrzymania się i zadania sobie pytań: co zrobiłbym, gdybym wiedział, że moje dni są policzone? Jak traktuję ludzi, którzy są mi najbliżsi?
Życie jest kruche i nieprzewidywalne. Może skończyć się w najmniej spodziewanym momencie, pozostawiając za sobą niedopowiedziane słowa, niewyjaśnione konflikty, nieprzeproszone winy. Niepowetowaną stratą staje się świadomość, że nie zdążyliśmy zbliżyć się do osoby, którą kochaliśmy, a z którą żyliśmy w oddaleniu czy sporze. Śmierć nagła, niespodziewana, często zostawia w sercach tych, którzy pozostają, żal i ciężar winy – że źle traktowaliśmy tych, którzy już nie mogą nam wybaczyć ani wysłuchać.
[WIDEO]20058[/WIDEO]
Film pokazuje jednak także inną twarz śmierci – bywa ona wybawieniem, spokojnym odejściem bez bólu, łaską dla cierpiących. Joe Black, wcielony w hipnotyzującego i sensualnego bohatera, uosabia niezwykłą magnetyzującą siłę śmierci – coś, co jednocześnie budzi lęk i fascynację.
Śmierć w „Joe Blacku” nie jest jedynie końcem, lecz także przewodnikiem. Jest cieniem, który towarzyszy każdemu z nas, przypominając, by żyć świadomie i doceniać chwile, które mamy. To głębsze przesłanie filmu: życie jest nie tylko kruche, ale i bezcenne. Warto więc kochać odważnie, mówić prawdę bez zwłoki, przepraszać, zanim będzie za późno.
„Joe Black” przypomina, że życie rozgrywa się zawsze tu i teraz. Nie w planach, nie w marzeniach o przyszłości, ale w chwilach obecności, które dzielimy z innymi. Nie chodzi o to, ile lat nam dano – lecz o to, ile w tych latach było prawdy, odwagi i miłości. Życie jest darem właśnie dlatego, że jest kruche i niepowtarzalne.
Dlatego film Bresta niesie otuchę – śmierć nie jest tylko końcem, lecz także lustrem, w którym możemy zobaczyć, co naprawdę ma znaczenie. Nie sukcesy, nie bogactwo, lecz ślady uczuć, które zostawiamy w sercach innych ludzi.
„Joe Black” uczy, że warto kochać odważnie, wybaczać bez zwłoki i mówić prawdę, zanim będzie za późno. Bo każda chwila, którą dostaliśmy, jest jedyną, jaką naprawdę posiadamy.”
Bo nigdy nie wiemy, kiedy Joe Black zapuka do naszych drzwi.
Krysia z mięsnego22:44, 20.08.2025
Pani Basiu! To ja jeszcze o "Katarynkę" poproszę!
P.S. A w "Czterej pancerni i pies" też dałaby pani radę?
Ratownicy i policjanci na wojennej ścieżce?
Tak dopóki nie dojdzie do tragedii przy takim eskortowaniu.
Obserwator
01:16, 2025-08-21
Młodzi twórcy realizują film o Wampirze z Rokitek
Jak najbardziej zgadzam się z Tobą...Milicjant szczawik współczesny...A "wampir" to taki typ współczesnego playboya... Proponuję nawet obejrzeć filmiki na youtube z gaszenia pożaru 1992 lasy w okolicy Kuźni Raciborskiej jak nawet wtedy wyglądali strażacy walczący z ogniem...To nie współczesna młodzież...
nangar
22:59, 2025-08-20
Młodzi twórcy realizują film o Wampirze z Rokitek
Kto kręci ten film? zgraja dzieciaków, która nie ma pojęcia o PRL-u początku lat osiemdziesiątych, kiedy nadal było pewne ,że komuna będzie wieczna... Wampir z Rokitek , poluje na kobiety jeżdząc Oplem Recordem...To samochód w Polsce początku lat-90 tych...kiedy milicja ,góra jeździła Fiatem 125 p albo Nyskami...W rzeczywistości "wampir" jako budowlaniec jeździł Trabantem... Przystanki autobusowe z lat współczesnych? Wówczas przystanki autobusowe były solidnie wybudowane z porządnych cegieł o czym przekonali się młodzi w podlegnickim Kościelcu, gdzie w latach -90 tych po zabawie andrzejkowej wracając z imprezy WV Golfem I przyrżnęli w PRL-owski przystanek autobusowy i ich rozrzucone szczątki znaleziono dopiero rano... Uroda tych dziewczyn- kobiet grających ofiary wampira to kompletnie typ współczesny a nie początek lat -80 tych...Jedna z aktorek w krótkich kusych spodenkach z jeansu...Na początku lat osiemdziesiątych jeans w Polsce był ciągle rarytasem a nie materiałem na krótkie kuse spodenki. Druga aktorka w krótkiej sukience niemalże stojąc na przystanku autobusowym prowokuje: "bierz mnie , będzie wspaniale"...Widocznie młodzi twórcy filmu są przekonani ,że wówczas kobiety tak jak dziś, występowały jako tancerki na każdym koncercie i od których prowokacji mogły by się nauczyć profesionalistki z pod latarni...
history
22:49, 2025-08-20
Joe Black – refleksja o kruchości życia
Pani Basiu! To ja jeszcze o "Katarynkę" poproszę! P.S. A w "Czterej pancerni i pies" też dałaby pani radę?
Krysia z mięsnego
22:44, 2025-08-20