Zamknij
Ważne

Dodaj komentarz

„Ława przysięgłych” (2003) – kiedy bezmyślna siła i  totalna manipulacja zastępuje prawo i sprawiedliwość.

Barbara Lewandowska Barbara Lewandowska 21:58, 17.09.2025
Skomentuj „Ława przysięgłych” (2003)  - cinemagia „Ława przysięgłych” (2003) - cinemagia

Film „Ława przysięgłych” z 2003 roku to adaptacja powieści Johna Grishama, która wciąga widza w gąszcz sądowych intryg, by w istocie opowiedzieć o czymś znacznie szerszym – o mechanizmach władzy, cynizmie korporacji i kruchości idei sprawiedliwości.

Proces z koncernem zbrojeniowym

Na pierwszy plan wysuwa się proces przeciwko producentowi broni. Wdowa po ofierze strzelaniny staje samotnie wobec potężnego koncernu, który dysponuje pieniędzmi, sztabem prawników i specjalistów od manipulacji opinią publiczną. Film jasno pokazuje, że dla wielkich firm handlujących bronią nie liczy się ludzkie życie – tragedie wynikające z łatwego dostępu do broni są jedynie „kosztem ubocznym” interesu.

 

„Ława przysięgłych” (2003)  - cinemagia

 

Gra o ławę przysięgłych

Drugim, równie istotnym tematem jest gra o ławę przysięgłych. To właśnie od niej zależy werdykt, a więc i wielomilionowe odszkodowanie lub utrzymanie status quo. Grisham i reżyser Gary Fleder pokazują, jak bardzo podatny na manipulację jest ten filar amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Rankin Fitch (Gene Hackman) wykorzystuje najnowsze technologie, śledztwa i psychologię, by przewidzieć i kontrolować decyzje jurorów. W kontrze staje Wendell Rohr (Dustin Hoffman) – idealista wierzący jeszcze w niezależność prawa.

Outsiderzy jako gracze

Na tym tle pojawia się para outsiderów – Nicholas Easter i Marlee (John Cusack i Rachel Weisz) – którzy wchodzą w rolę graczy, oferując „sprzedaż” werdyktu. To przewrotne, ale zarazem niezwykle trafne pokazanie, że w systemie zdominowanym przez pieniądze i układy zwykły obywatel może stać się równorzędnym graczem tylko wtedy, gdy potrafi rozgrywać reguły gry.

 

[WIDEO]20208[/WIDEO]

 

Podwójna iluzja sprawiedliwości

Wydźwięk filmu jest gorzki. „Ława przysięgłych” demaskuje podwójną iluzję: po pierwsze, iluzję wolnego rynku, w którym koncerny bronią swoich interesów kosztem życia ludzkiego; po drugie, iluzję sprawiedliwości sądowej, gdzie „niezależność” ławy przysięgłych okazuje się towarem na sprzedaż.

Aktorzy i pytania o sprawiedliwość

Dzięki błyskotliwym dialogom, starciu legend kina – Hoffmana i Hackmana – oraz przewrotnej intrydze, film stawia pytanie: czy w ogóle możliwe jest dziś wymierzenie sprawiedliwości, skoro każdą decyzję można kupić, zmanipulować lub przehandlować?

 

„Ława przysięgłych” (2003)  - cinemagia

 

Temat wciąż aktualny

„Ława przysięgłych” nie traci na aktualności, bo temat, który podejmuje, wciąż pozostaje nierozwiązany. W Stanach Zjednoczonych co roku dochodzi do kolejnych masowych strzelanin, a liczba ofiar rośnie mimo kolejnych debat o kontroli dostępu do broni. Lobbing potężnych organizacji oraz interesy koncernów zbrojeniowych sprawiają, że każde prawo mogące ograniczyć handel bronią ginie w korytarzach polityki.

Systemowa patologia

Film Gary’ego Fledera uświadamia, że problem nie dotyczy wyłącznie pojedynczych tragedii – to systemowa patologia, w której zysk ważniejszy jest od życia. A jeśli fundament sprawiedliwości, jakim jest ława przysięgłych, staje się polem manipulacji, trudno wierzyć, że wyrok sądu będzie głosem społeczeństwa, a nie odbiciem interesów możnych.

Ostrzeżenie przed fasadową demokracją

„Ława przysięgłych” to więc nie tylko thriller sądowy. To ostrzeżenie, że demokracja bez kontroli obywateli staje się fasadą, w której głos zwykłego człowieka można kupić, zastraszyć albo zmanipulować.

Kult siły i manipulacji

Współczesny świat zafascynowany jest siłą — nie tą, która rodzi się z odwagi czy heroizmu, lecz siłą rozumianą jako bezwzględna skuteczność w zdobywaniu i utrzymywaniu władzy. Coraz częściej obserwujemy kult sprytu, przemocy i technologicznej manipulacji, które mają nie tylko prowadzić do celu, ale też całkowicie zakamuflować metody działania. Grupy władzy potrafią niszczyć niezależne głosy, przekształcać fakty w narracje korzystne dla siebie i wymazywać prawdę, jeśli ta staje im na przeszkodzie.

Społeczeństwa, zmęczone chaosem i niepewnością, często poddają się tej iluzji siły. Ulegają fascynacji bezwzględnością i skutecznością, nawet jeśli stoją one w sprzeczności z rozsądkiem, faktami czy elementarną sprawiedliwością. Wynika to z lęku przed utratą bezpieczeństwa, z kultury sukcesu nagradzającej efekt ponad moralność oraz z medialnych wzorców, które uczą podziwiać nieuczciwego zwycięzcę zamiast uczciwego przegranego.

Siła bez moralności – narzędzie opresji

W takim świecie nie liczy się rzetelność ani prawda — liczy się wynik, zdolność sterowania emocjami, informacjami i instytucjami. „Ława przysięgłych” przypomina, że gdy spryt i siła zaczynają rządzić bardziej niż prawo, demokracja zmienia się w teatr, którego scenariusz piszą najbardziej bezwzględni gracze.

W efekcie społeczeństwo często podziwia właśnie tych, którzy potrafią „wygrać” za wszelką cenę. To złudne poczucie bezpieczeństwa i podziw dla skuteczności, które zasłaniają fakt, że siła pozbawiona moralności staje się narzędziem opresji, a nie ochrony.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%