Teatr Modrzejewskiej zakończył swoje tournee po Rosji. Legniczanie z „Opowieścią syberyjską” przebyli 15 tys. km, zagrali w dziewięciu miastach dla prawie czterech tysięcy widzów.
Legniccy artyści jechali na wschód z poważnymi obawami o reakcje tamtejszej publiczności na spektakl dotykający trudnych polsko – rosyjskich historycznych relacji. Zdaniem reżysera „Opowieści syberyjskiej” i dyrektora Teatru Modrzejewskiej Jacka Głomba – niepotrzebnymi.
- Okazało się, że nasze wątpliwości okazały się niepotrzebne. Nerwowość i niepewność odczuwaliśmy tylko na początku tournee. Reakcje publiczności w zdecydowanej większości były jednak przychylne. Po każdym występie organizowane były spotkania z widzami. Była okazja do dyskusji na temat naszej „Opowieści”. Rosjanie odebrali ją tak, jak chcieliśmy – jako spektakl bez ideologii, spektakl ludzki. Zaryzykowaliśmy i opłaciło się. Cóż. Jakbyśmy chcieli pojechać, zagrać i zebrać owacje to wystawilibyśmy „Otella” - opowiada Jacek Głomb.
Reżyser i jego aktorzy są pod wrażeniem rosyjskiej publiczności.
- W Rosji widz nie uciekł z teatru. Sale na kilkaset miejsc były zawsze pełne a publiczność na spotkaniach po spektaklach zadawała mnóstwo pytań. Dla nas szokujące jest to, że 40-tysięczny Irbit ma swój teatr. Z kolei w Tjumeniu dwa lata temu wybudowano wielki teatr w 19. wiecznym stylu – opowiada Głomb.
Szef legnickiej sceny wylicza trzy mity, które obaliła syberyjska podróż.
[FOTORELACJA]1777[/FOTORELACJA]
- Przede wszystkim mit pogodowy. W październiku na Syberii panuje złota jesień. Mieliśmy po kilkanaście stopni na plusie. Drugi mit dotyczy tamtejszej Polonii. Jej tam prawie nie ma a jak już jest, to rozbita i cepeliowata. No i nareszcie prowincjonalna rzeczywistość syberyjskich miast. Wyglądają one podobnie do naszych. W sklepach jest to samo, czasem nawet drożej – wylicza Głomb.
Pod wielkim wrażeniem syberyjskiej przygody są również aktorzy, którzy zebrali sporo ciepłych słów za swój rosyjski.
To wielka zasługa pani profesor Raisy Slep, która nas świetnie przygotowała do rosyjskojęzycznych scen – mówi Rafał Cieluch.
Z kolei Magda Biegańska dodaje, że pomimo scen polskojęzycznych rosyjscy widzowie doskonale rozumieli spektakl.
- Nie było bariery językowej ponieważ wyrobieni rosyjscy widzowie rozumieli sceny z kontekstu. Oni po prostu odczuwali sztukę – mówi legnicka aktorka.
Julek, symbol dziecięcej radości stał się passé?
Ciekawe... za każdym razem jak czytam tu artykuły to bez zaglądania kto jest ich autorem wiadomo, że jeśli będą narzekać i umniejszać, to ZAWSZE 'redaktorzy' Obremski i Sadowska.
hmm... xD
16:36, 2025-06-17
Urząd w Prochowicach nieczynny po Bożym Ciele
Jestem za zrobić 4 dniowy dzień pracy pomniejszyć etaty wypłata za przepracowane godziny a dla dupowlazów premia witamy w Polsce
lulu
16:22, 2025-06-17
Zwykłe zakupy zamieniły się w interwencję
Dzień jak co dzień w l*gnicy
Ksiądz
16:11, 2025-06-17
Kradzież jak z filmu, finał jak z życia
Serio!? W L*gnicy jest tak źle, że tutejsi muszą kraść parasol?? W normalnym mieście jedzie się do sklepu i za pieniądze dokonuje się transakcji zakupu
Wrona
16:08, 2025-06-17
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz