„Będę was dziś wodził na pokuszenie…” – powiedział Maciej Maleńczuk rozpoczynając koncert. Obietnicy dotrzymał, pomogła mu w tym grupa Psychodancing.

To był prawdziwy pschodancing. Artysta jak zwykle szpanersko ubrany, w błyszczącej marynarce, z postawionym kołnierzem i w ciemnych okularach, doprowadzał prawie do ekstazy swym wyraziście przejmującym głosem. Mało tego, Maleńczuk na scenie nie tylko śpiewał, a jeśli śpiewał, robił to ciałem i duszą, choć właściwie zdawać by się mogło, że raczej ma diabła za skórą.

Salę zapełniło szczelnie towarzystwo w wieku od kilkunastu do kilkudziesięciu(dobrych kilkudziesięciu) lat. Artysta wykonał dobrze znane kawałki. Fanki, cytując innego muzyka, dosłownie spijały słowa z jego ust. Słowa, opisujące polską rzeczywistość w sposób, w jaki nikt inny nie potrafi tego zrobić. To chyba jest w Maleńczuku, oprócz jego uroku i charyzmy, bardzo pociągające. Pociągające do tego stopnia, że nie sposób podczas jego koncertu odwrócić się i wyjść.

Koncert Maćka Maleńczuka był jednym z lepszych, jakie w ostatnim czasie odbyły się w Legnicy. Wielbicieli jego talentu nie odstraszyła nawet dość wysoka cena biletów. Koncert odbył się w klubie Spiżarnia, który coraz częściej serwuje swoim gościom podobne niecodzienne wydarzenia.[FOTORELACJA]3724[/FOTORELACJA]