Niezwykły artysta, śpiewający aktor Lech Dyblik był gościem listopadowego Witelon Music Night. Zachwycił nie tylko interpretacją rosyjskich pieśni, ale także opowieściami o swoim pełnym „kolców” życiu.
- Będę śpiewał rosyjskie piosenki z 50 i 60 lat ubiegłego stulecia. Dla nie są jak najbardziej współczesne. To repertuar, który pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Wywołuje wspomnienia – zapowiadał przed koncertem Lech Dyblik, pieśniarz, gawędziarz, aktor kojarzony z serialem „Świat według Kiepskich”.
- Jest w nich wszystko. Przede wszystkim to, że opowiadają o trudnym życiu, a takie życie mam za sobą. Przy pomocy tych piosenek prowadzę rekolekcje w kościele, bywam z nimi w kryminałach, śpiewam na ulicach. Ludzie słuchają i wrzucają pieniądze, które są dla mnie najdroższe, bo nie pochodzą ze sprzedaży biletów. Ludzie są wolni w tym czy płacą i ile płacą – dodał Dyblik.
Lech Dyblik,mimo że głównie kojarzony z „Kiepskimi”, zagrał w ponad stu produkcjach filmowych. Mówi, że na temat swojej pracy nie histeryzuje.
- Są rzeczy, które bardziej lubię czy zapamiętałem. Pamiętam „Wesele” Wojtka Smarzowskiego. Tam sporo jest ze mnie. Wojtek pozwalał grzebać w dialogach na etapie pisania scenariusza. Właściwie siebie gram we wszystkim. Więc specjalnie nie muszę się wysilać – wyjaśniał.
Na scenie jako muzyk pojawił się stosunkowo późno. To było spełnienie jednego z marzeń.
- Kiedy wytrzeźwiałem i zacząłem porządkować swoje życie, zauważyłem że jako młody człowiek miałem różne marzenia, których nie „dotknąłem” z powodu swojego lenistwa, dużo czasu zajmowało mi picie wódki. Jak się ją pije, to później się ma kaca i to zabiera bardzo wiele czasu. Zabrało mi to wiele lat. Na koniec odkryłem, że mógłbym spróbować tych rzeczy, o których marzyłem. Jedną z nich było żeby grać na gitarze i śpiewać na ulicy. Zarabiać na życie już w ten sposób już nie mogłem, bo byłem człowiekiem znanym z telewizji, ale postanowiłem nie poddać się i nauczyłem się grać – opowiadał artysta.
Zagrał i zaśpiewał głównie po rosyjsku, bo jak mówił żartobliwie, jest to „ekstrawaganckie”, a on sam jest w Polsce gwiazdą piosenki rosyjskiej. Ta ekstrawagancja przypadła do gustu legnickiej publiczności. Rosyjskie ballady i romanse doskonale wpisały się w listopadowy, nostalgiczny klimat tej pory roku.[FOTORELACJA]16265[/FOTORELACJA]
0 0
To tłumaczenie z celtyckiego, czy redaktora boli ząb ?
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz