Czy czujesz, że jesteś w relacji, w której nie chcesz być? Chcesz uciec, bo wiesz że doświadczasz zła, ale czujesz bezsilność i uzależnienie od partnera. Coś nie pozwala Ci odejść mimo ciągłych krzyków, ataków, poniżania? Czujesz się bezwartościowa? A może - mimo, że partner Cię krzywdzi, jakiś upiorny głos z tyłu głowy mówi Ci, że Twój partner ma racje? Że masz to, na co zasługujesz i powinnaś być pod kontrolą już na zawsze…? Uważaj, być może dotyka Cię syndrom sztokholmski. Marzysz o tym, by być szczęśliwą, wolną? Chcesz być w związku, w którym jesteś kochana i szanowana? W którym możesz być sobą i stanowić o sobie? Może chcesz być wreszcie sobą, tak po prostu. Jest sposób, by się wyrwać ze zniewolenia. Sposób bardzo łatwy, a zarazem bardzo trudny. Terapia. Szansa na nowe życie.
Syndrom sztokholmski kiedyś i dziśDawniej pojęcie syndromu sztokholmskiego odnoszono do toksycznej więzi, jaka tworzyła się czasem między porywaczem a zakładnikiem. Ofiara porwania, mimo że była dręczona psychicznie i fizycznie - sympatyzowała z oprawcą, rozumiała motywy jego postępowania. W skrajnych przypadkach zakładnicy pomagała mu w ucieczce i nie chciała zeznawać w sądzie.
Obecnie mamy szerszy obraz tego psychicznego uwikłania. Wiemy już, że syndrom sztokholmski to nie tylko pochodna porwań i spektakularnego branie zakładników. Syndrom ofiary może Cię dopaść w szkole, w domu rodzinnym, w małżeństwie, a nawet w pracy. Na szczęście istnieje nadzieja - terapia psychologiczna, która pomaga odzyskać kontrolę nad własnym życiem.
Na stronie poradni psychologicznej Spokój w Głowie przeczytasz, czym dokładnie jest syndrom sztokholmski i jakich spustoszeń może dokonać. Warto zapoznać się z tym materiałem https://spokojwglowie.pl/syndrom-sztokholmski/. Jeżeli nie Ty, może ktoś obok potrzebuje pomocy? Pokaż mu ten artykuł, zanim będzie za późno.
Objawy syndromu sztokholmskiegoSyndrom sztokholmski to nie historia, lecz rzeczywistość, która dotyka ludzi na całym świecie. To uczucie zakotwiczenia w toksycznej relacji. To także lojalność wobec osób, które ranią. To poddańcza wiara w dobro oprawcy, gdy pozornie nie ma miejsca na inne wyjście. Ale wiesz co? Zawsze jest wyjście.
Zobaczyłaś siebie, gdy czytałaś ten artykuł? Pamiętaj, że nie jesteś sama. Zrozumienie, że cierpisz z powodu syndromu sztokholmskiego, może być przytłaczające, nawet szokujące, ale będzie krokiem naprzód. Nie możesz się poddać. Krzycz o pomoc, szukaj dobrego psychologa, walcz o siebie. Masz przecież życie do przeżycia. Tym razem na Twoich warunkach.
0 0
Fajny artykuł i pewnie pomocny dla wielu kobiet. Szkoda, że całkowicie pomijacie sytuację, w której to mężczyzna jest zakładnikiem. Po za tym poradnia w Warszawie czy Wołominie to trochę daleko. Nie ma nikogo bliżej?
0 0
Tendencyjne gówno. Ja nie mam z tym problemu - 3 baby wywaliłem z domu - jeśli nie pasuje to wiadomo gdzie są drzwi.