Działacze PSL w szoku. Rozwiązali im partię!

Władze Polskiego Stronnictwa Ludowego podjęły decyzję o likwidacji swoich dolnośląskich struktur. – Spokojnie. W ciągu dwóch miesięcy wrócimy do gry – zapewnia lider legnickich ludowców Kazimierz Burtny.

Decyzję o rozwiązaniu dolnośląskiej organizacji podjął Naczelny Komitet Wykonawczy. Popiera ją prezes PSL Janusz Piechociński. To oznacza, że formalnie przestały istnieć wszystkie struktury PSL w województwie – gminne, powiatowe i wojewódzkie.

Działacze PSL są w szoku. – Poparliśmy prezesa Piechocińskiego w ubiegłorocznych wyborach na szefa partii. A teraz wywinął nam taki numer – macha ręką Kazimierz Burtny, szef legnickich struktur stronnictwa, a od marca członek zarządu dolnośląskiego.

Warszawskie władze stronnictwa zarzuciły ludowcom na Dolnym Śląsku, że część powiatowych zjazdów została przeprowadzona niezgodnie ze statutem. Cierpliwość Piechocińskiego i jego współpracowników wyczerpała się.

Dolnośląski PSL od lat wstrząsany jest konfliktami i skandalami. Partią długo rządzili nieżyjący już dziś Tadeusz Drab, a potem Leszek Grala. Obaj mieli na swoim koncie sądowe wyroki. Pierwszy za składanie fałszywych zeznań, drugi za nieprawidłowości przy rozdziale unijnych dotacji.

W marcu władzę przejęła opozycja, a na czele zarządu stanął Kazimierz Huk - dyrektor dolnośląskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wydawało się, że w PSL w końcu zapanuje spokój, ale nic z tego.

Lider legnickich ludowców Kazimierz Burtny twierdzi, że pogłoski o śmierci PSL-u w regionie są zdecydowanie przedwczesne. – W przyszłym tygodniu przyjedzie do nas dyrektor biura NKW Józef Zalewski. Spotka się z prezesami powiatowych struktur. Ustalimy wtedy, co dalej z partią – mówi Burtny.