Ostatnia runda turnieju nie była starciem o wygraną w nim. Pewny pierwszego miejsca był już bowiem Łukasz Licznerski. Nie była to jednak partia bez znaczenia. Wręcz przeciwnie, mecz z Akhvledianim był wielkiej wagi. Wygrana dałaby Licznerskiemu normę na arcymistrza. By zdobyć ten najważniejszy szachowy tytuł należy wyrobić w karierze trzy takie normy i uzyskać ranking ELO minimum 2500. Licznerski niestety przegrał z Gruzinem i marzenia o swojej pierwszej normie musi jeszcze nieco odłożyć w czasie. 

 

[FOTORELACJA]22196[/FOTORELACJA]

-Na takie turnieje zawodnicy, którzy nie są arcymistrzami przyjeżdżają głównie po normy. Rzuciłem się na przeciwnika bez asekuracji i skończyło się bardzo źle. W tym roku podobnie jak i w zeszłym ważne było zwycięstwo z Piotrem Brodowskim. Wtedy zabrałem mu szansę na normę, a teraz niewiele do normy mnie zabrakło. Cieszę się również, że mogłem się zmierzyć z legendą szachów Olegem Romanyszynem. Pan Oleg ma 73 lata i nadal walczy na najwyższym poziomie. Czuć od niego taką "aurę mocy". Mierzył się z Petrosjanem, Talem czy Karpovem i na dodatek ich pokonywał - tak swój występ komentował tuż po zakończeniu turnieju zwycięzca 

Drugi w turnieju podobnie jak przed rokiem był Piotr Brodowski z Głogowa.

-Na pewno szkoda tej porażki z Łukaszem Licznerskim. Jesteśmy prywatnie kolegami, ale tutaj oczywiście walczyliśmy sportowo i jak to w sporcie czasem tak jest, że jakiś rywal wyjątkowo komuś nie leży. Mam nadzieję, że za rok uda mi się zrewanżować. Szkoda, że troszkę brakło do tej normy, bo Łukasz zagrał naprawdę bardzo dobry turniej.
[FOTORELACJA]22193[/FOTORELACJA]
Po turnieju zaproszeni legniczanie zmierzyli się w tradycyjnej symultanie z arcymistrzem Romanyszynem. Ukrainiec wygrał wszystkie partie oprócz jednej. Zaciekły opór znakomitemu zawodnikowi postawił Jerzy Chopcian, który w pewnym momencie miał sporą przewagę. Zawodnicy po dość długim meczu zdecydowali się na polubowne rozwiązanie i zgodzili się na remis.