Zielona karta – miłość od końca, czyli idealna komedia romantyczna na Walentynki

Jeśli szukasz romantycznego filmu na walentynkowy wieczór, który nie jest banalną historią o miłości od pierwszego wejrzenia, Zielona karta będzie strzałem w dziesiątkę. Ta urocza komedia romantyczna z 1990 roku, wyreżyserowana przez Petera Weira, przedstawia nietypową historię dwojga ludzi, którzy najpierw się pobierają, potem poznają, a na końcu zakochują do szaleństwa.

[WIDEO]16787[/WIDEO]

Główni bohaterowie, Brontë (Andie MacDowell) i Georges (Gérard Depardieu), pochodzą z zupełnie różnych światów. Ona jest uporządkowaną, elegancką botaniczką marzącą o mieszkaniu z piękną oranżerią w Nowym Jorku. On – nieco ekscentrycznym francuskim artystą, który pilnie potrzebuje zielonej karty, by móc zostać w Stanach Zjednoczonych. Ich ścieżki krzyżują się w dość osobliwy sposób – decydują się na fikcyjne małżeństwo, które ma pomóc każdemu z nich osiągnąć wymarzony cel.

Jednak plan zaczyna się komplikować, gdy urząd imigracyjny postanawia prześwietlić ich związek. By uniknąć zdemaskowania, Brontë i Georges muszą udawać zakochaną parę, co wymaga, by poznali się lepiej. W tym nietypowym układzie rodzą się zabawne, wzruszające, a czasem i niezręczne sytuacje, które prowadzą do nieoczekiwanych uczuć. Związek, który zaczął się od czystego pragmatyzmu, z czasem przeradza się w coś prawdziwego i pełnego pasji.

Chemia między MacDowell a Depardieu jest niezaprzeczalna, a ich relacja rozwija się w sposób naturalny i pełen uroku. Nic dziwnego, że film zdobył uznanie krytyków i widzów, a Gérard Depardieu otrzymał za swoją rolę Złoty Glob dla najlepszego aktora w komedii.

Zielona karta to świetny wybór na Walentynki – pełen inteligentnego humoru, ciepła i romantyzmu. Przypomina, że miłość nie zawsze zaczyna się od piorunującego uczucia, ale czasem potrzebuje czasu, by zakwitnąć – nawet w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach.