[FOTORELACJA]22459[/FOTORELACJA]

Drugi dzień Szant w Kunicach zakończył się śpiewem, tańcem i wspólną zabawą, jakiej nad jeziorem dawno nie było. Na finał na scenie pojawili się Mechanicy Shanty, a Henryk Czekała „Szkot” jak zawsze porwał publiczność w szantowy rejs pełen emocji i dobrej muzyki. Sobota w Kunicach była tak dynamiczna, że nawet pogoda zdecysdowała się "uśmiechnąć" piękną tęczą.

[FOTORELACJA]22453[/FOTORELACJA]

Zanim sceną zawładnęli Mechanicy, swoje dźwięki niosły nad wodą inne zespoły. Aqua Marina rozpoczęła dzień z energią, która rozgrzewała mimo chmur. Potem W Stronę Portu sprawiło, że zrobiło się naprawdę żeglarsko, mocne brzmienie, historie o morzu i wolności, i ta więź między sceną a publicznością, która od 35 lat towarzyszy niezmiennie festiwalowi. A gdy wyszedł Własny Port, trawa przed sceną zamieniła się w taneczny pokład. 

[FOTORELACJA]22457[/FOTORELACJA]

To był dzień pełen dźwięków, emocji i spotkań, które zostają w pamięci dłużej niż letni wiatr. Towarzyszył mu niepowtarzalny klimat, który tworzy się tylko tam, gdzie muzyka spotyka ludzi z jednej fali. Wszystko to zasługa kapitana Jacka Stacewicza, który szantę ma we krwi i zaraża wszystkich tym muzycznym wirusem. Do zobaczenia za rok.