Kropiwnicki straszy PiS-em, Kupaj tłumaczy i przyznaje się do błędu

Sprawa rewitalizacji linii kolejowej z Legnicy przez Złotoryję do Jerzmanic-Zdroju wciąż budzi ogromne emocje. Zamiast merytorycznej debaty – mamy polityczne przepychanki, wzajemne oskarżenia i medialne prostowania. Poseł ziemi legnickiej Robert Kropiwnicki publikuje kolejne wpisy w mediach społecznościowych, w których straszy PiS-em i obiecuje cud.

Tymczasem na profilu posła Kropiwnickiego pojawia się kolejny kuriozalny wpis. Parlamentarzysta nie tylko obiecuje szybkie rozwiązanie problemów, ale też po raz kolejny straszy opozycją. To jednak tania zagrywka. Zwłaszcza że coraz więcej mieszkańców zaczyna dostrzegać, że inwestycja kolejowa – choć głośno zapowiadana – w tej kadencji po prostu nie powstanie.

Panie Pośle, ma Pan rację – jeśli rządzący nadal będą tylko mówić, a nie działać, mieszkańcy regionu szybko pokażą wam miejsce w szeregu. Legnica wciąż czeka na decyzję środowiskową dla obwodnicy, region na przywrócenie kolei, a prezydent Legnicy – na rozwiązanie problemów, które sam wywołał.

Mniej Facebooka, więcej konkretnej pracy. Czas ucieka.

Także prezydent Legnicy Maciej Kupaj przyznaje, chodź nie bezpośrednio, że jego kontrowersyjny apel w sprawie kolei był... źle sformułowany.

Tłumaczy, że został źle zrozumiany. Najwyraźniej prezydent przypomniał sobie, że nie jest już opozycyjnym radnym, którego rolą było punktowanie rządzących. Teraz sam rządzi miastem – i to z ramienia partii, która sprawuje władzę zarówno w sejmiku województwa dolnośląskiego, jak i na szczeblu krajowym. A to oznacza jedno: trzeba zacząć rozwiązywać problemy, a nie je generować.

W ostatnich dniach prezydent spotkał się z przedstawicielami Kolei Dolnośląskich i PKP PLK. Spotkanie okazało się na tyle „owocne”, że jeszcze tego samego dnia na jego profilu społecznościowym pojawiła się radosna wiadomość: „TAK dla kolei Legnica–Złotoryja!”. Następnie rozpoczął prostowanie informacji, które pojawiły się w ogólnopolskich mediach po jego wcześniejszym apelu – nie zauważając przy tym, że prostuje de facto samego siebie.

Nie obyło się bez kolejnych komunikatów mających na celu wytłumaczenie jego działań. Kupaj stwierdził m.in., że legniczanie nie wiedzą, iż rewitalizacja linii nie przewidywała modernizacji przejazdu kolejowego przy ul. Chojnowskiej. Problem w tym, że przejazd ten został już kilka lat temu zmodernizowany i od strony infrastruktury kolejowej jest gotowy na wznowienie ruchu pasażerskiego. Teraz – jak sugeruje prezydent – po jego interwencji sytuacja ulegnie zmianie i kierowcy nie muszą się niczego obawiać.

Pytanie tylko: co właściwie się zmieni? Przejazd pociągu pasażerskiego przez podobny przejazd – jak ten w Rzeszotarach – trwa niespełna dwie minuty. I tyle właśnie będą zamknięte rogatki, a nie – jak w przypadku składów towarowych – nawet siedem minut. To właśnie te pociągi, transportujące ładunki do Huty Miedzi Legnica, stanowią dziś realny problem dla kierowców – i nie mają nic wspólnego z rewitalizowaną linią pasażerską. Tę kwestię należy rozwiązać w porozumieniu z KGHM, a nie poprzez blokowanie inwestycji, która dla wielu gmin oznacza rozwój i nowe możliwości.

[WIDEO]18012[/WIDEO]

Zamiast przyznać się do błędu i zakończyć temat, prezydent brnie dalej. W kolejnych wypowiedziach próbuje uzasadniać swoje działania troską o mieszkańców. Problem w tym, że ta „troska” niemal nie wykoleiła wieloletnich starań lokalnych samorządów o przywrócenie kolei do Złotoryi. A przecież samorządowcy z powiatów złotoryjskiego i lwóweckiego mówią dziś jednym głosem: rewitalizacja musi być zrealizowana do 2028 roku.

W dodatku w całej tej argumentacji razi brak spójności. Zaledwie 500 metrów od wspomnianego przejazdu przy ul. Chojnowskiej znajduje się sygnalizacja świetlna, która zatrzymuje strumień pojazdów kilkaset razy na dobę. Tymczasem planowane kursy pociągów pasażerskich mają powodować zamknięcie przejazdu zaledwie 30 razy dziennie. Skala? Nieporównywalnie mniejsza.

Faktem jest, że polityczny apel prezydenta był błędem. Takim, który wywołał niepotrzebne napięcia i medialne zamieszanie. Dobrze jednak, że narracja ulega zmianie. Dziś prezydent mówi już „tak” dla rewitalizacji. Oby na deklaracjach się nie skończyło.

Dla miasta najważniejsze jest teraz coś innego – dokończenie infrastruktury drogowej w rejonie ulic Chojnowskiej i Kołobrzeskiej. Starania prezydenta powinny skupić się dziś na pozyskaniu środków na realizację długo oczekiwanego połączenia od ronda przy cmentarzu w Jaszkowie do ul. Kołobrzeskiej. To właśnie ta inwestycja – wraz z przebudową dróg w tym rejonie – rozwiąże realne problemy komunikacyjne mieszkańców. Miasto tego potrzebuje. I na to zasługuje. Ważne, by prezydent Kupaj pozyskał te środki, póki rządzi koalicja, której sam jest częścią.