Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Daj bliskim chwilę,
którą zapamiętają
Kup prezent
Zamknij
Polecamy

Dodaj komentarz

O ludziach, chaosie i próbach normalności. Marek Żak opowiadał o powojennej Legnicy

Lilla Sadowska Lilla Sadowska 14:59, 13.12.2025 Aktualizacja: 10:39, 13.12.2025
4  Marek Żak i Artur Guzicki (Wojciech Obremski lca.pl) Marek Żak i Artur Guzicki (Wojciech Obremski lca.pl)

Powojenna Legnica, miasto tworzone w pośpiechu, niepewności i chaosie pierwszych lat po 1945 roku, była tematem spotkania autorskiego z Markiem Żakiem, które odbyło się w Provincia Cafe przy ulicy Złotoryjskiej. Historyk i pracownik Muzeum Miedzi opowiadał o swojej książce „Czerwony Młyn. Historie z powojennej Legnicy”, poświęconej mało znanemu, a jednocześnie niezwykle barwnemu okresowi w dziejach miasta.  Nazwa legnickiego lokalu nawiązywała do paryskiego kabaretu Moulin Rouge, a miejsce stało się jednym z najbardziej znanych punktów życia towarzyskiego w mieście tuż po wojnie.

 

Marek Żak mówił o powojennych mieszkańcach Legnicy i realiach, w jakich przyszło im żyć

 

 

Spotkanie, które poprowadził znany legnicki dziennikarz Artur Guzicki, szybko przerodziło się w rozmowę o mieście, które po wojnie musiało zbudować się niemal od zera. Marek Żak mówił o Legnicy jako miejscu, do którego ludzie przyjeżdżali z różnych stron kraju, często bez planu, bez zaplecza i bez pewności jutra. To oni, w trudnych realiach politycznych i społecznych, tworzyli codzienne życie miasta.

 

To byli ludzie, którzy przyjechali tutaj w 1945 i 1946 roku na zupełnie nieznaną sobie ziemię i musieli sobie jakoś w tych ekstremalnych warunkach poradzić. Tak naprawdę to oni tworzyli miasto, mając za murem garnizon radziecki i ogromny powojenny chaos – mówił Marek Żak.

 

Autor podkreślał, że książka nie jest jedną zwartą opowieścią, lecz zbiorem krótkich historii, które razem składają się na obraz Legnicy z pierwszych powojennych lat. To opowieści o ludziach, miejscach i zdarzeniach, które w większości nie przebiły się do oficjalnych narracji historycznych.

 

Czerwony Młyn jako symbol powojennej Legnicy

 

[FOTORELACJA]23562[/FOTORELACJA]

 

Tytuł książki jest świadomą grą słów. Nawiązuje do jednego z najbardziej rozpoznawalnych lokali rozrywkowych powojennej Legnicy, ale jednocześnie do koloru jednoznacznie kojarzonego z realiami tamtych czasów. „Młyn” oddaje atmosferę miasta, w którym wszystko działo się szybko, chaotycznie i często w sposób nieprzewidywalny.

 

To zbiór krótkich, czasem sensacyjnych historii z pierwszych powojennych lat. Piszę tam o sprawach kryminalnych, ciekawych postaciach związanych z Legnicą, miejscach, dawnych zakładach pracy, a także o sporcie, który wtedy się rodził, czy próbie powołania zawodowego teatru, co udało się dopiero wiele lat później. Te wszystkie opowieści składają się na obraz miasta zamknięty w tym symbolicznym Czerwonym Młynie – dodał Marek Żak.

 

W książce znalazły się również historie o charakterze kryminalnym. Marek Żak, zapytany o takie wątki, które trafiły do publikacji, wspomniał o sprawie niewyjaśnionej do dziś.

 

Jeżeli chodzi o historie sensacyjne, to oczywiście są to opowieści kryminalne. Jedną z głównych jest nierozwiązana do dziś, przynajmniej oficjalnie, sprawa zabójstwa podchorążego ze szkoły oficerskiej KBW w Legnicy. Udało mi się dotrzeć do dokumentu, który wprost mówi o tym, że sprawcami byli osobnicy posługujący się językiem rosyjskim – wyjaśniał Marek Żak.

 

Obok tematów trudnych i mrocznych autor w swojej książce przywołuje również historie związane z codziennością powojennego miasta. Mówi o miejscach, które dla wielu mieszkańców Legnicy do dziś mają szczególne znaczenie. Wśród nich znalazły się między innymi kino Polonia, późniejsze Ognisko oraz inne obiekty, które po wojnie zaczęły pełnić funkcję punktów spotkań i kultury.

 

Spotkanie w Provincia Cafe było okazją nie tylko do rozmowy o książce, ale też do wspomnień i refleksji nad tym, jak kształtowała się tożsamość miasta w pierwszych latach po wojnie.  Książka „Czerwony Młyn. Historie z powojennej Legnicy” jest dostępna w kasach Muzeum Miedzi oraz w Provincia Cafe przy ulicy Złotoryjskiej, gdzie odbyło się spotkanie z Markiem Żakiem. Z pewnością warto do niej zajrzeć, by poznać tę powojenną Legnicę.

 

Skąd wziął się tytuł książki „Czerwony Młyn”

 

 

Tytuł książki nawiązuje do Czerwonego Młyna, jednego z najbardziej znanych lokali gastronomiczno-rozrywkowych powojennej Legnicy. Miejsce to działało przy ulicy Grodzkiej i już w pierwszych latach po wojnie stało się ważnym punktem na mapie miasta. Nazwa lokalu była inspirowana słynnym paryskim Moulin Rouge, co w tamtych realiach miało swoje znaczenie. Dla mieszkańców była to namiastka wielkiego świata i odrobina koloru w trudnej, powojennej codzienności.

 

Czerwony Młyn był miejscem spotkań, rozmów i zabawy. To tam legniczanie przychodzili, by potańczyć, posłuchać muzyki i na chwilę zapomnieć o chaosie pierwszych lat po wojnie. Lokal szybko stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych miejsc życia towarzyskiego w mieście. W książce Marka Żaka Czerwony Młyn nie jest tylko nazwą lokalu, ale symbolem tamtego czasu i ludzi, którzy próbowali budować normalność w zupełnie nowych, często bardzo trudnych warunkach.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (4)

xx

2 1

Połowa ludności miasta przyjechała z terenów Ukrainy, Białorusi i Litwy i była to ucieczka przed władzą sowiecką. Druga połowa uciekała z Polski centralnej - zwłaszcza z wiosek - przed totalną biedą i głodem.
Legnica po wojnie nie była zbytnio zniszczona, a całe centrum miasta - ulice Panieńska, Grodzka, Środkowa i inne boczne - zostało w większości zburzone w okresie PRL-u.

16:01, 13.12.2025
Wyświetl odpowiedzi:2
Odpowiedz

PrzegrywyPrzegrywy

2 1

Zburzone, bo były potrzebne cegły na odbudowę stolicy, po za tym słusznie że zburzono te rudery. Nawet do remontów się nie nadawały, bo były w fatalnym stanie technicznym. Na dawnej ul. Grodzkiej były takie skosy w kamienicach, że groziło to zawaleniem. Tylko oczywiście znafcy budownictwa i dawnej infrastruktury miasta muszą szerzyć swoją głupotę. Szkoda że tak ochoczo nie broniliście jak do niedawna rozbierano zakaczawie, między innymi jedyną w swoim rodzaju narożną kamienice, gdzie Gacek miał swoją jadłodajnie dla swołoczy. Gdzie jesteście obrońcy zabytków, gdy skorumpowani deweloperzy niszczą zabytki i stawiają te swoje niskiej jakości *%#)!& z suporeksu zaburzające swoim wyglądem ład przestrzenny. A tak plujecie na PRL że postawiono bloki z wielkiej płyty w rynku... Cała ul. NMP została zdewastowana w obecnych czasach, gdzie byliście obrońcy co?

17:02, 13.12.2025

xx

1 1

W PRL-u pewne rzeczy były dobre, a pewne - nie za bardzo. W każdym bądź razie, nie było prawackiego bydła i klechów okradających państwo.

17:37, 13.12.2025

xxxcxxxc

1 1

Ukraińsko- białorusko-ruskie miasto, w którym w dalszym ciągu brud i patologia grają pierwsze skrzypce. Ludzie w dalszym ciągu nie przyzwyczajeni do gospodarności i porządku.

16:10, 13.12.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu lca.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%