Zamknij

Tąpnięcie na Collegium Witelona – list otwarty

dr Dariusz Wędzina + 20:05, 14.11.2024 Aktualizacja: 20:14, 14.11.2024
dr Dariusz Wędzina dr Dariusz Wędzina

Zwracam się do mieszkańców Legnicy i okolic z listem otwartym, w którym chciałbym pożegnać się i podziękować za 20 lat bycia częścią tej społeczności… Niniejszym listem, chciałbym także odnieść się do sprawy mojego odwołania z funkcji Dyrektora Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy w kwietniu tego roku, a także zwolnienia mnie ze stanowiska wykładowcy Collegium Witelona w Legnicy. Zależy mi na tym, abyście Państwo poznali prawdę - tym bardziej, że „sprawa dyrektora Wędziny” żyje już w środowisku akademickim i miejskim swoim własnym, oderwanym od faktów życiem.

Przez ostatnie 20 lat skutecznie i z sukcesami prowadziłem Akademickie Liceum Ogólnokształcące, którego założycielem i twórcą byłem na trudnym edukacyjnie rynku legnickim. Jednocześnie realizowałem – równie skutecznie, swoje obowiązki nauczyciela akademickiego. Przeprowadziłem szkołę przez wiele trudnych chwil – należał do nich między innymi wydarzenia z lat 2008-2010 - szeroko opisywane w prasie - na temat nadużyć, nepotyzmu i niegospodarności PWSZ im. Witelona i jej ówczesnych władz. Można sobie tylko wyobrazić moje zmagania z opinią publiczną i rodzicami potencjalnych uczniów. Ale udało się, Szkoła przetrwała. Co więcej – w tym czasie Liceum osiągało najwyższe triumfy, zdobywając brązową i srebrną tarczę Perspektyw, osiągając doskonałe wyniki na egzaminach maturalnych. W ostatnim czasie nic się nie zmieniło. Lojalnie i wytrwale działałem na rzecz społeczności akademickiej i dobrego imienia Szkoły i Uczelni.

Co mnie za to spotkało? Oczekiwana (bo przecież miałem powody do takiego oczekiwania) nagroda? Niestety nie - po 20 latach nienagannej (nigdy nie otrzymałem nawet słownego upomnienia) pracy zwolniono mnie z funkcji dyrektora z ALO! Z dnia na dzień, bez ostrzeżenia, rozmowy i jakichkolwiek wyjaśnień. Zrobiono to bez dania mi możliwości godnego pożegnania ze społecznością, której poświęciłem blisko ćwierć wieku swojego życia. Zrobiono to w przededniu matur, na etapie przygotowywania szkoły do egzaminów i rekrutacji, bez procedury przekazania mienia i obowiązków.

Nikt ze zwierzchników nie zdobył się nawet na zwykłe słowo -DZIĘKUJĘ.  Tak - to szokujące i…bolesne. Dziwne, że wpisuje się "w atmosferę pracy, opartej o wzajemną życzliwość i szacunek", że zacytuję fragment zasad, na których bazuje - rzekomo – Stowarzyszenie Wspólnota Akademicka – organ prowadzący ALO.

Dziś wiem, że jest to decyzja pozbawionej skrupułów Eminencji i bezgranicznie podległych mu (bojących się?) ludzi, czego, jako osoba zaangażowana i zajęta prowadzeniem szkoły, zajmowaniem się jej poziomem, dobrem i sprawami uczniów – po prostu nie zauważyłem w porę. Wbrew zasugerowanym w artykule inspirowanym z Sejmowej (o personalnym tąpnięciu na Witelonce) nie dopuściłem się najmniejszych nawet malwersacji, nie przywłaszczyłem sobie nawet jednej złotówki z cudzego mienia – co odróżnia mnie od człowieka, który mnie zwolnił, a który naraził uczelnię na ogromne straty materialne i wizerunkowe. Ten człowie ma czelność mnie oceniać! Kiedy, broniąc się przed tymi absurdalnymi zarzutami, napisałem list pożegnalny do współpracowników, założono mi postępowanie dyscyplinarne i sprawę w sądzie o…naruszenie dóbr osobistych (!!!) uczelni.

Do napisania tego listu ostatecznie skłonił mnie też fakt, że z dniem 1 listopada, (z naruszeniem zapisów kodeksu pracy), decyzją Rektora (to znaczy za jego podpisem) zostałem zwolniony ze stanowiska wykładowcy Collegium Witelona, ze względu (oficjalnie)....na chorobę…(do której notabene przyczynił się Prezes Stowarzyszenia Wspólnota Akademicka i wicekanclerz tej Uczelni). Nieoficjalnie – moim zdaniem - jest to ciąg dalszy szykan za „postawienie się” właśnie jemu.

Biorąc pod uwagę fakt, że na legnickiej uczelni pracowałem ćwierć wieku, dzieląc się w tym czasie swoją wiedzą z tysiącami studentów, nie wyobrażam sobie odejścia z Uczelni bez pożegnania.  Dziękuję zatem za lata pracy dydaktycznej. To kontakt ze studentami (bo nie pensja w wysokości 1250 zł) był motorem i determinantem mojego przywiązania do Legnicy i Uczelni.  Możliwość dzielenia się moja wiedzą i pasją ze studentami - zarówno "młodszymi" jak i seniorami z UTW dawały mi przyjemność i satysfakcję – bo tak mają ludzie, którzy kochają swoją pracę. Szkoda wielka, że władze uczelni widziały to inaczej. Determinacja, aby zwolnić mnie z ALO i z Collegium jest wręcz niewyobrażana -widocznie musiałem być bardzo niewygodny - choć do dzisiaj nie bardzo wiem dlaczego.

Na zakończenie życzę swoim studentom i uczniom, aby w przyszłości przyświecały im słowa Marszałka Piłsudskiego: „Polacy mają w sobie instynkt wolności. Ten instynkt ma wartość i ja tę wartość cenię. W Polsce nie można rządzić terrorem"…, nowej dyrektorce, aby przynajmniej nie zepsuła budowanej przeze mnie Wartości, jaką była ta wyjątkowa do niedawna Szkoła wraz z dedykacją przysłowia (a są one mądrością narodu): „Łaska Pańska na pstrym koniu jeździ”, zaś tym, którzy zabrali mi pół roku życia dedykuję słowa Arystotelesa „Prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to, co się uczyniło innym”.

dr Dariusz Wędzina

 

 

(Artykuł sponsorowany)
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop

OSTATNIE KOMENTARZE

0%