Czy Legnica wprowadzi nocny zakaz sprzedaży alkoholu?

Kiedy widzę jakieś ograniczenia instynktownie włącza mi się hamulec. Odruch wykształcony latami przeżytymi w komunizmie. Czy słusznie?

Konsultacje, argumenty i statystyki

Prezydent Legnicy rozpoczyna konsultacje w zakresie ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu. Zakaz ma dotyczyć sklepów i stacji benzynowych w godzinach od np. 22.00 do 6.00 (są rozważane różne warianty).  Jeśli, jak twierdzą radni, przynosi to korzyści w tych gminach, gdzie taki zakaz wprowadzono - bezdyskusyjnie należy go wprowadzić. Nie znam tych danych statystycznych, wierzę jednak, że zostaną uczciwie przeanalizowane. Z każdym miesiącem danych przybywa i dają dosyć jasną wskazówkę, którą drogą należy pójść.

 
Radna Katarzyna Odrowska na swojej ścianie w sieci Facebook dosyć wyczerpująco wskazała korzyści. Łącznie z tymi, która pokazują na plusy w dochodach miasta. Jest to niebagatelny argument, ponieważ zdecydowana większość ograniczeń przynosi spadek dochodów. Tym razem ma być inaczej. Skąd ma to zapewnić dochody podatkowe? Większość „nocnych imprezowiczów” kupuje alkohol na stacjach benzynowych i w sklepach sieciowych płacących podatki w innym mieście, a nawet kraju. Dzięki zakazowi odżyją zakupy w restauracjach prowadzonych przez właścicieli płacących podatki w Legnicy, bowiem gastronomii ma ten zakaz nie dotyczyć. Do tego ograniczone zostaną koszty jakie ponosi miasto w związku z dewastacjami i śmieceniem rozochoconych alkoholem ludzi. Te koszty też bywają niebagatelne.

 
Jako pacjent byłem w swoim życiu kilka razy na pogotowiu. Zdarzyło mi się tam czekać w wielkich kolejkach, których część (może 10-15%)  stanowili ludzie poszkodowani w różny sposób, ale przyczyną był alkohol. Gdyby oni znikli, oczekiwanie byłoby zdecydowanie krótsze, a nawet przyjemniejsze. Oczywiście wypadki po alkoholu nadal by się zdarzały, jednak byłoby ich zdecydowanie mniej. To kolejna, o ile nie najważniejsza z korzyści wyliczonych przez radną. Jest jedno poważne zastrzeżenie. Czy wrócą znane nam tak dobrze z czasów komunizmu meliny z alkoholem? Nie wiem.  Skoro będą legalne punkty sprzedaży w gastronomii, to raczej nie będzie takiej możliwości. Poziom nielegalnego alkoholu raczej pozostanie na podobnym poziomie. Niezbyt wysokim.

Prohibicja z przymrużeniem oka

Żeby nie było tak poważnie na koniec anegdota będąca ostrzeżeniem dla radnych i innych osób publicznych. W 1981 roku, w trakcie karnawału Solidarności jeden z członków zarządu regionu Solidarności we Wrocławiu (nazwijmy go X) wymyślił prohibicję w dniu jakiegoś święta. Udano się na spotkanie do ówczesnego wojewody (nazwijmy go Y), wojewoda Y przyklasnął pomysłowi i słowo stało się ciałem. X był rozrywkowym człowiekiem, w dniu tego święta na imprezie z jego udziałem zabrakło alkoholu. Jako sprawcę problemów na melinę wydelegowano X, który zjechał pół miasta taksówkami by znaleźć alkohol. O tym zdarzeniu wie kilka osób i wszyscy milczymy. Jednak w dzisiejszych czasach, jeśli w nocy ktoś znany publicznie wybierze się na poszukiwania alkoholu pomimo zakazu – wolna prasa zapewne  znajdzie sposób by się dowiedzieć. X miał szczęście, że jego pomysł zrealizowano w epoce daleko przedcyfrowej.