Złodzieje Cyfry Plus niebawem stan

Czternaście osób zamieszanych w kradzież anten
satelitarnych Cyfry Plus stanie wkrótce przed legnickim sądem.


Prokuratura ma jednak problemy z uzyskaniem niezbędnych dla sprawy informacji od okradzionej firmy. Z tego te

Legnicy i okolicznych wsiach.

Słupy do salonów

Romuald K., albo jego wspólnicy oferowali takiej osobie pięćdziesiąt zł. W zamian miała ona w jednym z legnickich salonów Cyfry kupić na swoje nazwisko dekoder z anteną. W tym procederze brały udział całe rodziny. Szła bowiem fama, że panowie z Legnicy oferują pieniądze prawie za darmo.
Prokuratura w skierowanym do sądu akcie oskarżenia zarzuciła Rafałowi K., Dorocie T. i Filipowi M., że od grudnia 2001 do kwietnia 2002 roku zwerbowali jedenaście osób. Wspólnie z nimi wyłudzali komplety telewizji satelitarnej.
Mechanizm był prosty. Zwerbowany „słup” był dowożony do salonu Cyfry samochodem. Tam podpisywał umowę kupna zestawu. Organizator płacił za sprzęt od dwustu do trzystu zł. Po wyjściu z punktu sprzedaży odbierał "słupowi" antenę z dekoderem. A w zamian za fatygę wręczał mu od 40 do 150 zł.
Szefowie gangu sprzedawali następnie dekodery na giełdzie w Lubinie, Wrocławiu i przez internet, na zasadzie licytacji. Na jednym zarabiali na czysto od trzystu do czterystu zł.

Nabici w butelkę

- Oferowali ludziom sprzęt, zapewniając ich, że kupują go wraz opłaconym abonamentem - mówi prokurator Lidia Fiuto, z legnickiej prokuratury rejonowej. - A ludzie chętnie go nabywali, choć wielu wiedziało, że jest trefny.
Afera ujrzała światło dzienne w połowie lutego ubiegłego roku. Wtedy jeden z oskarżonych powiadomił chojnowską policję, że został oszukany przez naciągaczy. Wyjaśnił, że jeden z nich nakłonił go w zamian za 50 zł do zawarcia umowy z Cyfrą Plus. Potem zabrał mu sprzęt, ale zapewnł, żeby się nie martwić rachunkami za abonament. Gdy te jednak zaczęły przychodzić do jego domu, uznał, że został nabity w butelkę.

Milczące ofiary

Podczas żmudnego i pracochłonnego śledztwa prokuratorzy ustalili, że z trzech legnickich salonów Cyfry Plus wyprowadzono kilkaset dekoderów. Przesłuchano też kilkuset podejrzanych, głównie tzw. słupów.
Nie można jednak postawić w stan oskarżenia Romualda K. i pozostałych czterech osób z kierownictwa gangu. Wszyscy zapadli się pod ziemię. Ich sprawa zostanie wyłączona do oddzielnego postępowania.
Ale najpoważniejszym problemem w tej sprawie jest niechęć do współpracy z prokuraturą szefów Cyfry Plus.
- Ustaliliśmy sporo osób, które kupiły wyłudzone dekodery przez internet - opowiada prokurator Fiuto. - Odebraliśmy im sprzęt, który leży w naszych magazynach, jako materiał dowodowy. Niestety, nie możemy tym osobom postawić zarzutu paserstwa. Od pół roku ślemy monity do zarządu Cyfry Plus, aby określili, czy te dekodery zostały wyłudzone. Ale nie mamy żadnej odpowiedzi.
W tej sytuacji prokuratura zdecydowała, że akt oskarżenia wobec czternastu osób trafi do sądu jako wyjęty odcinek sprawy. Wobec pozostałych podejrzanych śledztwo jest nadal kontynuowane.

Dziwna polityka

Cyfra Plus z jednej strony odmawia współpracy z prokuraturą, a z drugiej wynajmuje firmy rewindykacyjne. Na przykład kilku naszych Czytelników w swoich skrzynkach pocztowych znalazło wezwanie do zapłaty zaległości za używanie zestawów Cyfra Plus. We wszystkich przypadkach abonentom umowa skończyła się przed kilkoma miesiącami. Za nieoddanie dekodera muszą teraz zapłacić karę 800 zł lub zwrócić urządzenia. Do tego dochodzi kara w wysokości 300 zł oraz zaległy abonament za miesiące, w których i tak byli widzowie Cyfry nic nie mogli oglądać, ponieważ kanały TV zostały wyłączone. Kontrowersyjna jest forma wezwania stosowana przez windykacyjną firmę z Wrocławia. Przeglądając ją można mieć wrażenie, że jest się skazanym za ciężkie przestępstwo, a nie wzywanym do zapłaty kilkuset złotych.