Kiedyś robiłyśmy w nich zakupy, ponieważ było najtaniej, dzisiaj kupujemy ze względu, na jakość. Niezaprzeczalnie od lat cieszą się wielkim powodzeniem.
Mowa o sklepach zwanych ciucholandami albo lumpeksami. Mimo, że wszystkie odżegnujemy się od robienia tam zakupów to można w nich spotkać właściwie każdą z nas. Bo kupują tu panie z ratusza, sądu, szkoły, przedszkola, i ja też robię tu zakupy. Dlaczego? Właśnie ze względu na jakość, ale i cena gra tu dużą rolę. Za parę złotych można upolować naprawdę fajny ciuszek. Jest jeszcze kilka innych powodów, dla których właśnie to miejsce odwiedzam przy każdej okazji. Pani Asia zawsze znajdzie coś dla mnie.
Często są to wspaniałe ubrania z tzw. końcówek serii. Czyli „nówki” za parę złotych. Na przykład ubrania Dorothy Perkins – są tak drogie, że nigdy bym sobie nie pozwoliła na kupno nowego w sklepie tu w Second Handzie kupię za kilkadziesiąt złotych. Zresztą takich markowych fatałaszków jest tutaj więcej, Zara, North Face, Versace, Dolce & Gabbana, ubrania tej firmy noszą m.in. Victoria Beckham, Madonna i Johnny Depp!
- Stawiamy na marki, wiemy, że nie wszystkie z panie stać na nowe kreacje, ale każda może sobie pozwolić na zakup z drugiej ręki – mówi Joanna Rola, właścicielka Second Handu przy ul. Muzealnej. – Dlatego markowa odzież głównie angielskich producentów w niskich cenach to nasz atut. Oprócz odzieży mamy w ofercie również buty, kosmetyki, biżuterię. Proponujemy naszym klientkom promocje, obniżki. Największym hitem są końcówki serii, które cieszą się wielkim powodzeniem. [FOTORELACJA]1245[/FOTORELACJA]
Jest tu dosłownie wszystko od eleganckich wieczorowych kreacji po sportowe stroje. Buszuję sobie więc między dresami i t-shirtami Nike, Adidasa, czy Pumy. Przyda mi się strój do joggingu, a mężowi może kupię jakiś dres i buty sportowe. Ale to nie wszystko, mam przecież malucha, który rośnie jak na drożdżach. I jemu przyda się kilka sztuk garderoby. Jest w czym wybierać, markowe angielskie ciuszki dla dzieci od niemowlaka wzwyż zajmują pokaźne miejsce w sklepie.
Na buszowaniu między wieszakami i półkami spędziłam prawie trzy godziny, nie byłam sama, między rzędami wieszaków przemykało kilkanaście pań. Żadna z nas nie wyszła ze sklepu z pustymi rękami. Pewnie nie raz się tutaj spotkamy, bo to świetne miejsce żeby poplotkować i przy okazji wyszperać coś fajnego dla siebie i reszty rodziny. A Wy, czy robicie zakupy w takich sklepach?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz