Zapadła pierwsza polityczna decyzja w nowej kadencji legnickiego samorządu. Przewodniczącym rady miejskiej został Wacław Szetelnicki z Prawa i Sprawiedliwości.

Głosowanie było tajne, ale wiadomo, że Szetelnickiego poza radnymi PiS poparł klub prezydenta Tadeusza Krzakowskiego oraz dwóch radnych PO. Którzy? Nie wiadomo. Szukać ich jednak należy w wewnątrzpartyjnej opozycji, do której należą Jacek Kiełb, Grażyna Pichla i Piotr Żabicki.

Czy wyniki głosowania są efektem cichego porozumienia PiS z obozem prezydenckim? Szetelnicki stanowczo temu zaprzecza.

- Nie ma żadnego porozumienia, czy też koalicji. Głosowali na mnie radni prezydenccy, ale przecież też i PO. Moją ambicją jest kierowanie pracą rady miejskiej ponad podziałami politycznymi. Liczę na współpracę z wszystkimi klubami - mówi przewodniczący rady miejskiej.

Zanim Szetelnickiego na stanowisko wybrano, doszło do małego falstartu. Komisja skurutacyjna źle wydrukowała karty do głosowania. Na dwóch z nich zabrakło nazwiska Szetelnickiego. Dwukrotnie za to wpisany został na nie Szynalski.

Po wyborze przewodniczącego pierwsza sesja została przerwana. Kontynuowana będzie we wtorek (godz. 14). Jutro zostaną wybrani wiceprzewodniczący rady oraz szefowie komisji problemowych.

Na koniec zdążyło jeszcze zaiskrzyć. Radny PO Maciej Kupaj złożył wniosek o kontyuowanie sesji. - Pierwsze posiedzenie i już dajemy legniczanom sygnał, że nie chce nam się pracować dłużej niż godzinę - uzasadniał. Kupaj został jednak przegłosowany. Za przerwaniem sesji solidarnie byli radni prezydenta i PiS.

Odnotujmy jeszcze, że sesję otworzył radny PiS Stanisław Kot. Przywilej ten spotkał go jako, że jest najstarszym radnym obecnej kadencji. - Mam 67 lat i jeszcze mi się chce - żartował były wiceprezydent Legnicy, który wrócił do rady miejskiej po szesnastu latach.[FOTORELACJA]9052[/FOTORELACJA]