Film „The Grinch” (oryg. How the Grinch Stole Christmas) w reżyserii Rona Howarda miał premierę w 2000 roku i od tamtej pory stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych świątecznych filmów na świecie. Ogromna w tym zasługa Jima Carreya, który stworzył kreację absolutnie nie do podrobienia – przerysowaną, komiczną, momentami irytującą, a jednocześnie zaskakująco wzruszającą.
Grinch jest kudłaty, włochaty, niezborny, trochę pryszczaty, gadatliwy, złośliwy i przebiegły. Z pozoru – chodząca irytacja w zielonym futrze. A jednak pod tą całą warstwą sarkazmu, zgryźliwości i mrukliwego narzekania kryje się serce, które tylko udaje, że nie chce być zauważone. Serce zamrożone, ściśnięte przez lata samotności, odrzucenia i niezrozumienia. Bo Grinch nie nienawidzi Świąt bez powodu – on nienawidzi tego, czym ludzie je uczynili.
Dla Grincha Gwiazdka to hałas, kicz i przesyt. Ktosie – w swojej masowej radości – zagubili gdzieś sens Świąt, zastępując go dekoracjami, gadżetami i błyszczącą fasadą. Wszystko musi świecić, grać i być „naj”. A gdzie w tym wszystkim człowiek? Gdzie cisza, refleksja, zwykłe „jestem obok”?
W oczach Grincha ta cała świąteczna otoczka nie znaczy już nic. Jest pusta. Więc skoro nic nie znaczy – trzeba ją zlikwidować. I właśnie wtedy wpada na swój szatański, choć w gruncie rzeczy bardzo logiczny pomysł: skoro Święta sprowadzono do przedmiotów, to wystarczy je zabrać. Znikną prezenty, ozdoby, choinki – zniknie Gwiazdka. Proste.
Pod osłoną nocy Grinch, przebrany za Świętego Mikołaja, rusza do Ktosiowa. Zamiata Święta do worka i taszczy je na szczyt swojej góry. I wszystko szłoby zgodnie z planem, gdyby nie Cindy Lou – mała dziewczynka z wielkimi oczami i jeszcze większą wiarą w ludzi.
To ona, zupełnie nieświadomie, zaczyna kruszyć lodową skorupę Grincha. Nie moralizuje. Nie poucza. Po prostu widzi w nim kogoś więcej niż potwora. I to wystarcza. Jego malutkie, zmarznięte serducho zaczyna topnieć. Najpierw nieśmiało, potem coraz odważniej. Aż w końcu… rośnie. Dosłownie i w przenośni.

Gdy prezenty znikają, a dekoracje nie świecą, Ktosie odkrywają coś zdumiewającego: Święta nadal istnieją. Bez papieru, bez wstążek, bez plastikowego blichtru. Są w byciu razem, w śpiewie, we wspólnocie. W tym, że mimo braków nikt nie zostaje sam.
I tu film – pod maską komedii – zadaje bardzo poważne pytanie także nam.
Może i my, w natłoku przygotowań, list zakupów i nerwowego „czy wszystko już gotowe?”, powinniśmy się na chwilę zatrzymać? Może Święta to coś więcej niż barszcz, karp i prezenty pod choinką? Może to moment, by spojrzeć na drugiego człowieka odrobinę cieplej?
Nikt z nas nie jest doskonały. Każdy nosi w sobie trochę Grincha – urazy, zmęczenie, złość. Ale właśnie w Święta warto spróbować wybaczyć, przytulić, zadzwonić, być. Lepiej zbierać przyjaciół niż produkować wrogów. Bo wspólnota, choć czasem trudna i wymagająca, jest tym, co mamy najcenniejszego.
Czy Tobie też powiększy się serce – choćby odrobinę – jak Grinchowi?
Bo czasem wystarczy jedna Cindy Lou, jedna chwila refleksji i jedno ciepłe spojrzenie, by nawet najbardziej zielone, kudłate serce przypomniało sobie, po co właściwie są Święta
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Rusza sprzedaż choinek w nadleśnictwie
Ja byłem z tydzień temu jak lca napisało że od 10.12 będą sprzedawać oszukali mnie
Jaco
07:13, 2025-12-18
Poszedł po zakupy, zatrzymał złodzieja
Moze by sie popisal i zlapal jakiegos pirata drogowego w miescie. No ale i tak brawo premie mu dać🤣
Triki
23:44, 2025-12-17
Ile naprawdę kosztuje leczenie? NFZ wylicza
Wyższe koszty NFZ, to wyższe zyski mafii farmaceutycznych i innych środowisk żerujących na "zdrowiu publicznym", a nie wydajniejsze leczenie ubezpieczonych. Oczywiście niedobra jest o tym mówić, ale nadal biznes na służbie zdrowia będzie robiony. Do końca świata i jeden dzień dłużej.
Beata Wszawicka
22:27, 2025-12-17
Miedź jedzie do Turcji. Plan zimowych przygotowań
Czyta się Marian Hiza.
Jkk
21:40, 2025-12-17