Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Spraw bliskim radość
zanim będzie za późno!
Kup prezent
Zamknij
Polecamy

Dodaj komentarz

Grinch. A jeśli w tym roku Świąt nie będzie — kolędy zamilkną, światełka zgasną, a prezenty ktoś ukradnie?

Barbara Lewandowska Barbara Lewandowska 21:59, 17.12.2025 Aktualizacja: 19:09, 17.12.2025
Skomentuj

Film „The Grinch” (oryg. How the Grinch Stole Christmas) w reżyserii Rona Howarda miał premierę w 2000 roku i od tamtej pory stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych świątecznych filmów na świecie. Ogromna w tym zasługa Jima Carreya, który stworzył kreację absolutnie nie do podrobienia – przerysowaną, komiczną, momentami irytującą, a jednocześnie zaskakująco wzruszającą.

Grinch jest kudłaty, włochaty, niezborny, trochę pryszczaty, gadatliwy, złośliwy i przebiegły. Z pozoru – chodząca irytacja w zielonym futrze. A jednak pod tą całą warstwą sarkazmu, zgryźliwości i mrukliwego narzekania kryje się serce, które tylko udaje, że nie chce być zauważone. Serce zamrożone, ściśnięte przez lata samotności, odrzucenia i niezrozumienia. Bo Grinch nie nienawidzi Świąt bez powodu – on nienawidzi tego, czym ludzie je uczynili.

 

Grinch kontra Gwiazdka

Dla Grincha Gwiazdka to hałas, kicz i przesyt. Ktosie – w swojej masowej radości – zagubili gdzieś sens Świąt, zastępując go dekoracjami, gadżetami i błyszczącą fasadą. Wszystko musi świecić, grać i być „naj”. A gdzie w tym wszystkim człowiek? Gdzie cisza, refleksja, zwykłe „jestem obok”?

W oczach Grincha ta cała świąteczna otoczka nie znaczy już nic. Jest pusta. Więc skoro nic nie znaczy – trzeba ją zlikwidować. I właśnie wtedy wpada na swój szatański, choć w gruncie rzeczy bardzo logiczny pomysł: skoro Święta sprowadzono do przedmiotów, to wystarczy je zabrać. Znikną prezenty, ozdoby, choinki – zniknie Gwiazdka. Proste.

 

 

Nocna wyprawa i mała dziewczynka

Pod osłoną nocy Grinch, przebrany za Świętego Mikołaja, rusza do Ktosiowa. Zamiata Święta do worka i taszczy je na szczyt swojej góry. I wszystko szłoby zgodnie z planem, gdyby nie Cindy Lou – mała dziewczynka z wielkimi oczami i jeszcze większą wiarą w ludzi.

To ona, zupełnie nieświadomie, zaczyna kruszyć lodową skorupę Grincha. Nie moralizuje. Nie poucza. Po prostu widzi w nim kogoś więcej niż potwora. I to wystarcza. Jego malutkie, zmarznięte serducho zaczyna topnieć. Najpierw nieśmiało, potem coraz odważniej. Aż w końcu… rośnie. Dosłownie i w przenośni.

 

 

The Grinch

 

Czego uczą się Ktosie (i my)

Gdy prezenty znikają, a dekoracje nie świecą, Ktosie odkrywają coś zdumiewającego: Święta nadal istnieją. Bez papieru, bez wstążek, bez plastikowego blichtru. Są w byciu razem, w śpiewie, we wspólnocie. W tym, że mimo braków nikt nie zostaje sam.

I tu film – pod maską komedii – zadaje bardzo poważne pytanie także nam.

Może i my, w natłoku przygotowań, list zakupów i nerwowego „czy wszystko już gotowe?”, powinniśmy się na chwilę zatrzymać? Może Święta to coś więcej niż barszcz, karp i prezenty pod choinką? Może to moment, by spojrzeć na drugiego człowieka odrobinę cieplej?

Nikt z nas nie jest doskonały. Każdy nosi w sobie trochę Grincha – urazy, zmęczenie, złość. Ale właśnie w Święta warto spróbować wybaczyć, przytulić, zadzwonić, być. Lepiej zbierać przyjaciół niż produkować wrogów. Bo wspólnota, choć czasem trudna i wymagająca, jest tym, co mamy najcenniejszego.

 

I na koniec pytanie…

Czy Tobie też powiększy się serce – choćby odrobinę – jak Grinchowi?

Bo czasem wystarczy jedna Cindy Lou, jedna chwila refleksji i jedno ciepłe spojrzenie, by nawet najbardziej zielone, kudłate serce przypomniało sobie, po co właściwie są Święta

 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%