„Moda to nie wybieg, to ludzie” – rozmowa z Mariolą Turbiarz, projektantką mody z Legnicy

Zaczynała od szycia w piwnicy, napisała list do prezydenta, zorganizowała swój pierwszy pokaz bez pieniędzy i bez kontaktów. Dziś, po 25 latach, wraca do Legnicy ze Szwecji, by świętować jubileusz i przypomnieć, że moda to nie tylko wybiegi i trendy, ale przede wszystkim ludzie. O tym, jak zaczynała, co ją ukształtowało i dlaczego chce, żeby Legnica znów stała się miejscem dla odwagi i twórczości, opowiada Mariola Turbiarz, projektantka, która modę traktuje jak język do opowiadania o drugim człowieku.

Zaczęło się w Legnicy, 25 lat temu. Dziś wracasz ze Szwecji, żeby świętować jubileusz. To musi być symboliczne.

Tak, bardzo. Ten powrót ma dla mnie ogromne znaczenie. Dwadzieścia pięć lat temu, tu, w Legnicy, dokładnie w tym miejscu, gdzie znajduje się dziś między innymi Perspektywa, a wówczas był klub Sunlight, zorganizowałam swój pierwszy pokaz mody. Sama, bez kontaktów, bez pieniędzy. Pamiętam, że napisałam list do prezydenta miasta, nie mając jeszcze nawet sali. Byłam po studiach, zaczynałam od szycia w piwnicy. Przyjechałam do Legnicy z marzeniem. I to miasto dało mi szansę.

Prezydent odpowiedział na Twój list?

Tak. Co więcej – osobiście się zaangażował. Udzielił patronatu, wsparł wydarzenie, pomógł załatwić wszystko, co było potrzebne. Pamiętam, że jak do mnie zadzwonił, to moje dziecko, wtedy jeszcze malutkie, zawołało: „Mamo, prezydent do ciebie dzwoni!”. To był początek czegoś większego, przez 10 lat organizowałam w Legnicy konkursy dla projektantów z całej Polski. I robiliśmy to z rozmachem, mimo że nie mieliśmy wielkich budżetów. Jury tworzyły znane nazwiska, sceny gościły lokalnych artystów i amatorów.

Potem przyszedł moment, kiedy zdecydowałaś się wyjechać.

Tak, po dekadzie pracy tutaj przyszedł kryzys, a ja poczułam, że zrobiłam już wszystko, co mogłam. Wyjechałam do Szwecji z rodziną. I tak jak w Legnicy zaczynałam od zera – tam też. To było bardzo trudne. Nie znałam nikogo, nie miałam żadnej „marki” za sobą. Ale szycie to było zawsze moje narzędzie komunikacji, mój język.

Potem Warszawa  pojawiła się na Twojej drodze.

Tak. Po 5 latach przerwy zatęskniłam za pokazami mody i zaczęłam swoją nową przgodę w Warszawie z projektem "Warsaw Fashion Day".
Zorganizowałam wszystko własnym sumptem, zero budżetu, ale maksymalną pasją. Wysłałam 30 wiadomości do znanych twarzy, celebrytów, dziennikarzy, aktorów. Opisałam, kim jestem, że wracam do mody i potrzebuję wsparcia. Odpowiedzieli wszyscy. Nikt nie pytał o pieniądze. To był dla mnie przełom. Oni stali się moimi przyjaciółmi i towarzysza mi do dzisiaj. 

Twoje pokazy mają dziś wyjątkową ideę – równość w modzie. Co to znaczy w praktyce?

Oznacza to, że nie korzystam tyllko z agencji modelek, tylko zapraszam do współpracy ludzi z różnych środowisk. Na moich wybiegach chodzą kobiety i mężczyźni w różnym wieku, z różnymi sylwetkami, osoby z niepełnosprawnościami, osoby LGBTQ+, osoby o innym kolorze skóry. Bo moda nie powinna nikogo wykluczać. Dla mnie ubranie to narzędzie wyrażania siebie, każdego „siebie”, nie tylko tych z katalogu.

W Legnicy zobaczymy właśnie taki pokaz?

Tak. Podczas jubileuszowej gali „25 lat kolorowej mody” wystąpią m.in. Bartek Kloch z „Top Model”, który porusza się z pomocą protez, 86-letnia Krysia Mazurówna – wulkan energii, oraz kobiety z mojej grupy „Świata to za mało”, które przyjadą z całego świata, od Niemiec po Grenlandię. To będzie pokaz o ludziach, nie o trendach.

Co chcesz dać Legnicy tym wydarzeniem?

Chciałabym pokazać, że moda może być wspólnotą. Że może łączyć. Chciałabym też, żeby Legnica znów stała się miejscem twórczym, odważnym, inspirującym, jak wtedy, gdy zaczynałam. Mam nadzieję, że to wydarzenie będzie początkiem nowego rozdziału dla lokalnej sceny mody i kultury. A nazwa Lower Silesian Fashion Shower stanie się w przyszłości cyklicznym wydarzeniem modowym znanym w całym kraju.