Po ostrej dyskusji Sejmik Województwa Dolnośląskiego odrzucił apel ws. linii Legnica–Złotoryja

Po burzliwej i momentami ostrej debacie radni Sejmiku Województwa Dolnośląskiego nie poparli apelu klubu Prawa i Sprawiedliwości do rządu RP o pilną interwencję w sprawie zablokowanej modernizacji linii kolejowej Legnica–Złotoryja. Wnioskodawcy chcieli, by sejmik zwrócił się do rządu o pomoc w usunięciu kolizji infrastrukturalnych, wznowieniu prac budowlanych i zakończeniu inwestycji zgodnie z pierwotnym harmonogramem do października 2026 roku. Większość radnych powiedziała „nie”.

Głosowanie poprzedziła ostra wymiana zdań i seria politycznych zarzutów. W centrum sporów znalazł się prezydent Legnicy Maciej Kupaj, który miał okazję przemówić do gremium.

Chciałbym jednoznacznie podkreślić, że jeśli rzeczywiście planujemy odbudowę linii kolejowej z Legnicy do Złotoryi, to musimy to zrobić w sposób przemyślany i profesjonalny. Nie możemy sobie pozwolić na bylejakość. To zbyt ważna inwestycja, mająca potencjał rozwojowy dla całego regionu. Ta linia, choć dziś nieczynna i zapomniana, przebiega przez obszary o dużym potencjale gospodarczym i społecznym. Wierzę, że możliwe jest przywrócenie jej do życia, ale tylko pod warunkiem, że zostanie ona wykonana kompleksowo, z poszanowaniem potrzeb mieszkańców, lokalnych samorządów i realiów komunikacyjnych. To nie może być kolejna inwestycja „zrobiona na szybko”, tylko dlatego, że kończą się środki unijne czy polityczne kadencje. Chodzi o to, by za kilka lat nikt nie musiał się tłumaczyć, dlaczego pociągi nie jeżdżą, albo dlaczego zbudowano coś, co nie spełnia swojej funkcji – mówił Maciej Kupaj.

Jego stanowisko nie spodobało się niektórym radnym. 

Mieszkańcy Złotoryi, Jawora, Kamiennej Góry czy całego powiatu legnickiego czekają na tę linię od ponad trzydziestu lat. I mają już serdecznie dość pustych obietnic, konferencji prasowych i kolorowych mapek. To nie jest temat do nieskończonych debat, tylko podstawowa sprawa: ludzie chcą dojechać do pracy, szkoły, lekarza. Chcą normalnie żyć. A od dekad słyszą tylko „jeszcze nie teraz”. Ile można? Nie mówimy o budowie nowej autostrady przez pół Polski, tylko o przywróceniu połączenia, które kiedyś było i powinno już dawno działać. To wstyd, że w 2025 roku wciąż mówimy o wykluczeniu komunikacyjnym. Mieszkańcy są sfrustrowani i rozgoryczeni, bo czują się zostawieni na uboczu. Zamiast konkretów słyszą tylko o analizach, przetargach i korektach projektów. Dlatego mówię jasno: albo ta linia rusza teraz, bez politycznego przeciągania, albo miejcie odwagę powiedzieć ludziom wprost, że ich głos się nie liczy. Bo na razie właśnie tak to wygląda – ripostował Andrzej Kredkowski, radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego.

Do sprawy odniósł się też członek zarządu województwa Jarosław Rabczenko, który zaznaczył, że pierwotny zakres prac był całkowicie nieprzemyślany. Powołał się na odpowiedź Ministerstwa Infrastruktury, którą na interpelację otrzymał poseł Robert Kropiwnicki.

Ministerstwo przyznało, że pierwotny zakres inwestycji był niewystarczający. Nie przewidziano poprawy geometrii torów ani przebudowy peronów, a linia wciąż objęta byłaby ograniczeniami prędkości do 60–80 km/h. Po analizie, w ramach programu PKP PLK, zakres został rozszerzony. Naszym celem jest umożliwienie ruchu pociągów pasażerskich z prędkością do 120 km/h, budowa nowoczesnej infrastruktury oraz realne włączenie tego obszaru w regionalną siatkę połączeń – mówił Jarosław Rabczenko.

Radny Piotr Karwan zarzucił prezydentowi Kupajowi, że jego publiczne wątpliwości mogą tylko zaszkodzić.

Panie prezydencie Kupaj, chciałbym pana uspokoić. Koncepcja tej inwestycji została przygotowana zgodnie z obowiązującymi przepisami, w trybie „zaprojektuj i wybuduj”. Ani premier Morawiecki, ani minister Adamczyk, ani tym bardziej Donald Tusk nie zajmują się projektowaniami linii. Założenia były opracowane przez specjalistów, a wykonawca wyłoniony w przetargu realizuje je zgodnie z zawartą umową. Chce pan dziś zgłaszać potrzebę zmian w jej zakresie? Proszę bardzo, ale nie my jako samorząd województwa, mamy to robić. Jest podpisana umowa, której trzeba przestrzegać. Próby „doklejania” pomysłów w trakcie realizacji mogą opóźnić projekt albo go zablokować. Tymczasem słyszę z pana strony narrację, która może sprawiać wrażenie, że to inwestycja nieprzygotowana, nieprzemyślana. To bardzo niebezpieczne, bo ten projekt to efekt wieloletnich starań wielu ludzi, parlamentarzystów, samorządowców, także moich koleżanek i kolegów z poprzedniej kadencji. I teraz, gdy wszystko jest w realizacji, potrzeba współpracy, a nie nieufności. Buduje pan w Legnicy centrum przesiadkowe, świetnie. Trzymam za to kciuki, to bardzo ważna inwestycja. Ale niech ono będzie naprawdę funkcjonalne, czyli połączone z siecią kolejową, która realnie zacznie działać. Ta linia to szansa także dla pana miasta. Proszę jej nie zatrzymywać – zakończył Piotr Karwan.

Wniosek PiS nie przeszedł. W praktyce oznacza to jedno: inwestycja nie zostanie przyspieszona, a jej realne zakończenie zgodnie z aktualnym harmonogramem, planowane jest dopiero na 2028 rok.