Po co nam dziś dobre maniery?

Są tacy, którzy na samo słowo „etykieta” reagują alergicznie – bo kojarzy się im z nadętą panią z linijką w ręku albo z zasadami rodem z królewskiego dworu, zupełnie niepasującymi do współczesnego świata.

A przecież etykieta – ta prawdziwa, codzienna – to coś zupełnie innego. Może nam pomóc zarówno wtedy, gdy rozmawiamy z klientem, witamy gości w firmie, jak i wtedy, gdy idziemy z dzieckiem do lekarza czy spotykamy teściów przy niedzielnym obiedzie. To nie kwestia tego, którego widelca użyć. To wiedza, która mówi m.in. o tym: jak się przywitać, by zrobić dobre wrażenie; jak napisać maila, żeby nie zostać uznanym za gbura; jak się zachować na spotkaniu, by zyskać sympatię lub co powiedzieć, gdy ktoś kichnie. To sztuka budowania relacji – i w pracy, i w życiu prywatnym.

Dobre maniery to dziś nie ozdobnik. To praktyczne narzędzie, które pomaga lepiej się dogadywać z ludźmi oraz unikać niepotrzebnych spięć i nieporozumień. Będąc uprzejmymi budujemy też swój profesjonalny wizerunek i zwiększamy szanse na sukces w pracy. Znajomość zasad etykiety daje nam po prostu spokój, bo nie musimy się zastanawiać, co wypada, a co nie. Działa też jak tarcza – bo łatwiej się bronić z klasą niż krzyczeć na oślep.

I po to właśnie powstał projekt Etykieta na luzie – żeby pokazać, że dobre maniery mogą być lekkie, konkretne i naprawdę przydatne. A przy tym nie trzeba mieć ani korony, ani fraka, żeby z nich korzystać. Projekt zagości na łamach lca.pl, gdzie będziemy publikować mini-poradnik  z praktycznymi wskazówkami na konkretne sytuacje z życia (i pracy). Będzie o komunikacji z klasą, o tym, jak nie zginąć w korespondencji, jak zachować się przy stole czy podczas spotkania – słowem: wszystko, co może się przydać w codziennym życiu. Ale bez zadęcia – na luzie, po ludzku, konkretnie.

Więcej informacji o samym projekcie i etykiecie można także znaleźć w mediach społecznościowych (@Etykieta na luzie na Facebooku i LinkedIn).