Legnica.travel – turystyczny sukces widmo. Zrobili portal turystyczny, a potem zapomnieli, że trzeba go jeszcze prowadzić

Z wielką pompą ogłoszono start portalu legnica.travel. Były fanfary, były targi, foldery i QR kody. Był wielki entuzjazm. Niestety, jak to w Legnicy bywa, wszystko skończyło się zanim się zaczęło. Ostatnia informacja na stronie pochodzi z 26 kwietnia, a od tego czasu – cisza. Portal, który miał być wizytówką miasta, dziś bardziej przypomina wirtualny skansen, w którym nawet duchy turystów się nie pojawiają.

Można wręcz odnieść wrażenie, że strona powstała tylko po to, by na otwarciu dolnośląskiego sezonu turystycznego w Legnicy można było z dumą pochwalić się nowoczesnym narzędziem promocji. Po uroczystościach portal zapadł w sen zimowy i nadal w nim trwa.

Miasto promowało portal na targach we Wrocławiu, rozdając foldery z linkami prowadzącymi… donikąd. Ale przecież lepiej rozdawać materiały z adresem strony-widma niż nie rozdawać ich wcale! To logika godna mistrzów marketingu.

Trzeba jednak pochwalić – choć nie do końca – kalendarium. Jeszcze niedawno jednym z najważniejszych wydarzeń po 1945 roku była wizyta Edwarda Gierka w HM Legnica, a nie było np. wizyty Jana Pawła II. Teraz dopisano trochę wydarzeń, choć wygląda to na przypadkowy wybór. Szkoda tylko, że kalendarium kończy się na 2017 roku. No cóż, portal w budowie!

Rzecznik Urzędu Miasta Grzegorz Koczubaj tłumaczył, że „na etapie druku wszystko wskazywało, że zdążymy”. I że „informacje się pojawią”. Kiedy? Nie wiadomo. Mija czas, a tu dalej… nie zdążyliśmy.

Jeśli to sukces promocyjny, to aż strach pomyśleć, jak wyglądałaby porażka. Ale tego się nie dowiemy, bo w propagandzie internetowej porażki nie ma!

Tymczasem miasto nie śpi. „Promujemy się. Szukajcie naszego stoiska na Festiwalu Pasibus we Wrocławiu!” – pisze na Facebooku Aleksandra Krzeszewska, zastępca prezydenta Legnicy. Wszystko super, tylko że tam wciąż rozdawane były foldery z adresem strony „promującej” miasto, która… pozostawia dużo do życzenia. 

Co ciekawe, na zdjęciach z ostatniej imprezy można już zobaczyć, że na miejskim namiocie nie promuje się legnica.travel, a… legnica.eu. Czy to oznacza, że miasto będzie miało dwie oficjalne strony internetowe? Jaki to ma sens? Może to kolejna odsłona legnickiej strategii promocyjnej: im więcej adresów, tym większa szansa, że ktoś trafi na właściwą stronę. 

Cóż, może kiedyś ktoś znajdzie na legnica.travel coś więcej niż ciszę i kurz. Na razie nie szukajcie, nie znajdziecie.