Legnica dołączyła do ogólnopolskiego protestu. Około 500 osób, głównie kobiet, protestowało w poniedziałkowe popołudnie przeciwko zaostrzeniu ustawy o aborcji.

"Chcemy lekarzy, nie misjonarzy", "Wolność wyboru zamiast terroru", " Nic o nas bez nas", "Moje ciało, mój wybór", "Chcemy rodzić z miłości, nie z przymusu" - to tylko niektóre hasła z poniedziałkowej manifestacji w legnickim Rynku.

Czarny protest po legnicku przyciągnął ok. 500 osób. W zdecydowanej większości kobiet, choć i mężczyzn nie brakowało. W tłumie pod Galerią Sztuki poglądy były różne. Byli zwolennicy obecnie obowiązującej ustawy, a także ci popierający jej liberalizację. W jednym jednak panowała zgoda.

- Nie ma i nie będzie zgody na pozbawienie nas prawa do wyboru, prawa do decydowania o swoim życiu - mówiły protestujące legniczanki.

Najwięcej braw zebrała Karolina, która przedstawiła się jako "wkurzona matka".

- Jestem w 100 proc. przeciwko aborcji. Uważam jednak, że ustawa jej zakazująca pozbawia polskie kobiety wolności - mówiła młoda legniczanka.

Na manifestacji pojawili się politycy. Był poseł PO Robert Kropiwnicki i szef klubu radnych tego ugrupowania Jarosław Rabczenko.

Dostrzegliśmy też szefa lokalnego SLD Michała Huzarskiego, radnego klubu prezydenckiego Wojciecha Cichonia, grupę działaczy Partii Razem oraz lidera Komitetu Obrony Demokracji w Legnicy Jacka Głomba.

W Rynku nie pojawił się znany z lewicowych przekonań prezydent Tadeusz Krzakowski. Gospodarz miasta zapewnił nas jednak, że protest z całego serca popiera.

- Część urzędniczek wzięła dziś wolne i uszanowałem to. Wiele pań przyszło też dziś do pracy ubrana na czarno - powiedział nam Krzakowski, który "Czarny Poniedziałek" skomentował też w sieci.

Na swoim facebookowym profilu napisał: "Dla Mnie praca z KOBIETAMI to prawdziwy zaszczyt. Smart Miasto, Smart Kobiety. Brawo WY".

[FOTORELACJA]11849[/FOTORELACJA]